Od kilku miesięcy mistrzowie Polski prowadzą rozmowy z potencjalnymi sponsorami, którzy pomogliby zbudować budżet na najbliższe lata. Negocjacje z jedną z firm przeciągają się w nieskończoność i PGE VIVE wciąż pozostaje bez poważnego wsparcia na nowe rozgrywki. Według naszych informacji, chodzi o dużą niemiecką sieć sklepów spożywczych.
ZOBACZ: Polski obrotowy w VIVE?
Prezes Bertus Servaas twierdził do niedawna, że do końca stycznia poznamy szczegóły na temat przyszłości drużyny. Brak dodatkowego wsparcia mógłby wiązać się z wariantem oszczędnościowym składu. W najgorszym wypadku po sezonie największe gwiazdy mogłyby opuścić Kielce.
ZOBACZ: Niemcy z nowym selekcjonerem
Newralgiczny termin przesunął się na połowę lutego - 13 lutego zaplanowano posiedzenie Komisji Sportu, Turystyki i Promocji Miasta Kielce. Tydzień później dojdzie do sesji Rady Miasta. Jeśli nadal nie uda się porozumieć z dużym sponsorem, to pieniądze z ratusza mogą okazać się jedyną pomocą finansową.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski jakiego nie znacie. "Gdy mówił o zmarłym tacie załamywał mu się głos"
- Jestem dobrej myśli. Moim zdaniem wszystko zmierza w dobrym kierunku. Zawodnicy są przez nas informowani na bieżąco o sytuacji, jesteśmy wobec nich fair. Czy zagraniczne kluby robią podchody pod zawodników? Oczywiście robią, bo w Europę poszła informacja o naszym budżecie. Mam jednak nadzieję, że zdołamy utrzymać dotychczasowy skład, choć wolę zawsze mieć przygotowany wariant oszczędnościowy. Muszę być pewny, że uda nam się domknąć budżet, by grać na dotychczasowym poziomie - wyjaśnia nam prezes Bertus Servaas.
VIVE może też liczyć na pomoc mniejszych ofiarodawców, do programu "Join Bertus" dołączyło prawie 100 sponsorów. Wsparcie miasta jest jednak niezbędne, by klub mógł liczyć się w walce o najwyższe cele w Europie.
Problemy finansowe VIVE trwają od połowy 2018 roku, kiedy klub musiał łatać dziurę budżetową obniżeniem pensji o 25 proc. Sytuacja powoli się stabilizowała, ale od kilku miesięcy prezes Servaas znowu musi szukać wsparcia.