Kibice zgromadzeni w tarnowskiej hali byli świadkami bardzo ciekawego, wyrównanego pojedynku. Od pierwszych minut się jednak na to nie zapowiadało. Kaliszanie, którzy w ostatnim czasie nie prezentują najwyższej formy od początku mieli zamiar pokazać, że nie na darmo są w czołowej ósemce.
Klasą sam dla siebie był Łukasz Zakreta i po dwóch bramkach z rzędu Macieja Pilitowskiego, Energa MKS Kalisz w 8. minucie prowadziła 3:0. Tarnowianie nie potrafili znaleźć przez długi czas drogi do kaliskiej bramki. Pierwszy raz z gry bramkarza rywali pokonał Rennosuke Tokuda, była to już 16. minuta spotkania! Właśnie Japończyk wziął na swoje barki ciężar zdobywania bramek.
W końcu ostatni zespół PGNiG Superligi zdołał wejść na właściwe tory. Grupa Azoty poprawiła obronę, która wcześniej była dziurawa jak szwajcarski ser. Wciąż był to mecz bramkarzy, w końcu gospodarze ku uciesze zgromadzonej publiczności doprowadzili do wyrównania. Stało się to za sprawą rzutu Nikoli Kedzo. Do przerwy było 8:9.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Arkadiusz Milik nie przebiera w środkach. Transfer coraz bliżej!
Trudna droga do ME 2022. Zobacz więcej!
Pierwsze minuty drugiej części spotkania były wyrównane, w końcu jednak ciężar gry ofensywnej wziął na siebie Maciej Pilitowski. Przy utrzymującej się na poziomie bliskim 50 procent skuteczności Łukasza Zakrety, wystarczyło to na beniaminka ligi. Marcin Markuszewski próbował odmienić sytuację. Wziął czas, jednak Energa MKS wytrzymała dwa razy grę w osłabieniu.
Kaliszanie na 3 minuty przed końcem prowadzili już 17:13. Grupa Azoty odpowiedziała dwoma bramkami Michała Grabowskiego, pomiędzy słupkami dwoił się i troił Patryk Małecki, który choć był w cieniu Zakrety, grał na bardzo wysokim poziomie. Wszelkie starania zespołu z Małopolski mogły budzić podziw, jednak nie przez długi czas nie wystarczało to na bardziej doświadczonego rywala.
Na 5 minut przed końcem, na ławkę kar za faul w obronie usiadł Mykola Maliarewicz. Tym razem grę w przewadze dwukrotnie wykorzystał Emilian Jewuła, doprowadzając do remisu! Mecz zaczął się od nowa, a do końca były jeszcze tylko trzy minuty.
Dzień rozstań w Puławach. Zobacz więcej!
W tym niezwykle ważnym momencie, dwie bramki w krótkim okresie czasu rzucił Kirył Kniaziew. Przy stanie 19:20, Marcin Markuszewski poprosił o czas i po długiej akcji bramkę rzucił Rennosuke Tokuda. Do tego trzecią karę otrzymał Marek Szpera. Tarnowianie zaczęli bronić "każdy swego". Rzut kaliszanina obronił Małecki, a w szybkim ataku bramkę na 21:20 rzucił Wojciech Dadej! Małecki obronił jeszcze jeden rzut, na dwie sekundy przed końcem bramkę na wagę rzutów karnych rzucił Dzianis Krycki!
Trenerzy obu drużyn podczas serii rzutów karnych próbowali zaskoczyć. Pomiędzy słupkami stanęli Dawid Ciochoń oraz Casper Liljestrand, którzy dotychczas nie weszli w meczu ani na sekundę! W tym meczu bramkarzy, w serii rzutów karnych tym razem bohaterami byli zawodnicy rzucający. Liljestrand obronił tylko pierwszy rzut, a Ciochoń piąty! W ostatnim rzucie dramatycznie słabym rzutem "popisał się" Jakub Kowalik, który rzucił lekko piłkę obok słupka. Ani to nie było techniczne, ani siłowe, a na pewno niecelne. Dzięki temu Energa MKS zdobyła dwa punkty.
Grupa Azoty Tarnów - Energa MKS Kalisz 21:21 k. 3:4 (8:9)
Grupa Azoty: Małecki (11/21 - 34 proc.) - Tokuda 5, Jewuła 4, Grabowski 3, Landim 2, Kowalik 2, Dadej 2, Niemiec 1, Tarcijonas 1, Kedzo 1 oraz Sanek, Wojdan, Grozdek, Kużdeba.
Karne: 3/4.
Kary: 2 min. (Sanek 2 min.).
Energa MKS: Zakreta (14/20 - 41 proc.), Krekora (0/1 - 0%) - Kniaziew 6, K.Pilitowski 5, M.Pilitowski 5, Szpera 2, Krycki 1, Misiejuk 1, Kamyszek 1 oraz Bożek, Klopsteg, Adamski, Maliarewicz, Drej, Gąsiorek.
Karne: 3/3.
Kary: 10 min. (Szpera 6 min. - cz.k., Misiejuk, Maliarewicz - po 2 min.).