Przejście Mateusza Zembrzyckiego z Gwardii Opole, gdzie ostatnio zyskał sobie mocną pozycję, do Azotów dla wielu obserwatorów było zaskakujące. Wiele wskazywało na to, że zostanie w dotychczasowym klubie, tymczasem stało się inaczej. - Zauważyłem jakie ruchy transferowe robi drużyna z Puław. W tym składzie jaki powstał możemy naprawdę dużo zwojować w Superlidze. Jesteśmy mocną ekipą, na pewno z aspiracjami do medalu - wyjaśnia sam zawodnik.
Golkiper kadry B reprezentacji Polski będzie teraz rywalizował o miejsce w wyjściowym składzie z równie doświadczonym jak Adam Malcher, Wadimem Bogdanowem. Nie obawia się jednak takiej sytuacji. - Jestem cierpliwy i zawsze daję z siebie sto procent na treningach i meczach. Rywalizacja w bramce jest konieczna, było by bez sensu gdyby ciągle grał jeden. Na pewno ta rywalizacja może wyjść tylko na dobre dobrze jemu.
Trenerem bramkarzy w Azotach został od lipca inny doświadczony gracz na tej pozycji Walentyn Koszowy. Zembrzycki zdradził jak wygląda ta współpraca. - Na pewno jest to inna szkoła bramkarska niż ta, z którą miałem dotychczas do czynienia, bardziej ukraińska czy rosyjska, ale nieważne, bo od każdego można się czegoś nowego w tym fachu nauczyć. Te treningi kiedyś na pewno zapunktują - powiedział.
ZOBACZ:
Brak podium dla Azotów będzie sensacją
Totalna przebudowa Totus Wybrzeża Gdańsk
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność