Za nami dopiero dwie kolejki, ale MMTS Kwidzyn nie dał swoim kibicom powodów do przesadnego optymizmu. Rozczarowanie zamiast ważnych punktów na inaugurację z Chrobrym i porażka w kiepskim stylu z Azotami Puławy. To nie tak miało wyglądać, zwłaszcza po zmianie trenera.
- Każdy miał problemy przez ostatnie pół roku, każdego jakoś dotknęła przerwa związana z koronawirusem, ale powinniśmy wygrywać u siebie takie mecze, jak ten z Chrobrym. Wprawdzie trener Jaszka wprowadził więcej niemieckiego stylu, z którym nie mieliśmy do tej pory wiele do czynienia, doszło kilku chłopaków i może rzeczywiście potrzebujemy więcej czasu, ale szybko zaczęliśmy przygotowania i nic nie usprawiedliwia porażki z Chrobrym. Co do spotkania z Azotami, to nie chodzi o sam wynik, a nasz styl. Do 20. minuty nawet trzymaliśmy się rywali, potem zostaliśmy stłamszeni. Wprawdzie moim zdaniem Azoty mają w tym sezonie wielką moc, ale nasza gra pozostawiała dużo do życzenia - analizuje ikona MMTS-u, Michał Peret.
Słaby początek przywołał wspomnienia poprzedniego sezonu, który dla kwidzynian zakończył się totalną klapą. Czwarta drużyna Superligi wpadła w dołek, przegrywała mecz za meczem, na linii trener Zinczuk - zawodnicy pojawiały się napięcia. Gdyby nie koronawirus, MMTS broniłby się przed spadkiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 3,5-latka największą fanką Rafała Majki
- Z trenerem nie było chemii od początku, doszły kontuzje pięciu ważnych zawodników, pojawiły się porażki, problemy nawarstwiły się i zaczęliśmy iść w złą stronę. Po raz pierwszy miałbym okazję gry w grupie spadkowej. Ja ze swojej strony wymazałem już ten sezon z pamięci. To samo powiedział nam trener Bartłomiej Jaszka, uczulał nas, żeby nie patrzeć wstecz, tylko iść do przodu - podkreśla Peret.
Momentem zwrotnym może być 3. kolejka. Do Kwidzyna przyjedzie SPR Stal Mielec, w teorii zespół o mniejszym potencjale niż MMTS, który jednak wygląda w tym sezonie całkiem nieźle. W Zabrzu Czeczeńcy - ze świetnym po przerwie Ramonem Oliveirą - prawie urwali punkty brązowym medalistom Superligi. Tydzień później z Grupą Azoty Tarnów do zwycięstwa brakło jeszcze mniej, ale zasługi należy przypisać głównie bramkarzowi Krystianowi Witkowskiemu.
- Stal też nie ma punktów. Pamiętajmy, ze dwa razy przegrała nieznacznie, więc musimy uważać. Będą chcieli się zrehabilitować, choć nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż nasze zwycięstwo - twierdzi obrotowy, autor ponad 1000 bramek dla MMTS-u.
MMTS Kwidzyn - SPR Stal Mielec / 19.09.2020, godz. 17.30