Kolokwialnie, Azoty "idą jak przecinak". O ile w meczach z Grupą Azoty Tarnów i MMTS-em Kwidzyn obraz mogła zakrzywić postawa rywali, to wyjazd do Opola dał lepszy ogląd sytuacji. Jak na razie nie ma się do czego przyczepić, a przecież przez ostatnie dwa lata porażki z zespołami tej klasy tak bardzo krzyżowały puławianom plany (czytaj - eliminowały z gry o medale).
Pomysł Gwardii na spotkanie był prosty. Nie minęła nawet minuta, a Michał Jurecki odczuł taktykę na własnej skórze. Łukasz Kucharzyk bez ceregieli objął wielokrotnego reprezentanta Polski w pół i prawie ściągnął mu spodenki. Przez kwadrans - z lepszym bądź gorszym skutkiem - udawało się neutralizować medalistę MŚ. Potem Jurecki i jego koledzy niewiele robili sobie z obrony Gwardzistów.
Rewelacyjne zawody zagrał Andrij Akimienko. Ukrainiec dawał popis, z jego występu można spokojnie przygotować filmik promocyjny gwarantujący kontrakt w następnych latach. Rzuty z ostrego kąta, kontry, sprytne loby nad wiszącym Adamem Malcherem, w końcu wejścia w stylu - a jakże - Michała Jureckiego i rzuty ze środka. Było na co popatrzeć. Akimienko rzucił 15 bramek (!) w 60 minut. Uwaga, przy 100 proc. skuteczności. I to pomimo, że ostatnie minuty z przymusu spędził na prawym rozegraniu, bo Rafał Przybylski nadal rehabilituje staw skokowy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czas się dla niej zatrzymał. Piękna tenisistka
Gwardia trzymała się dzielnie, dopóki nakręcały ją efektowne bramki Wiktora Kawki i Szymona Działakiewicza. Czyli do czasu aż bezproduktywnego Wadima Bogdanowa zmienił Mateusz Zembrzycki. Kto miałby lepiej rozczytać opolan niż bramkarz, który zna każdy kąt w Stegu Arenie? Były reprezentant młodzieżówki poskromił byłych kompanów, szczególnie Działakiewicza, jego skuteczność zbliżała się do 50 proc. Azoty rozłożyły na czynniki pierwsze Macieja Zarzyckiego, jeden z najlepszych środkowych początku sezonu obudził się dopiero w końcówce. Na pewno nie był tak groźny jak w dwóch pierwszych kolejkach.
Puławianom ani razu nie palił się grunt pod nogami. Słabsze 10 minut po przerwie tylko trochę podgrzało co najwyżej letnią atmosferę, koniec końców Akimienko i Zembrzycki wybili Gwardzistom niespodziankę z głowy. A to chyba jeszcze nie wszystko, bo w Opolu nie zagrał kontuzjowany Antoni Łangowski.
KPR Gwardia Opole - KS Azoty Puławy 25:35 (12:18)
Gwardia: Malcher (2/29 - 7 proc.), Balcerek (0/5) - Zarzycki 5, Kawka 5, Morawski 3, Kucharzyk 3, Milewski 3, Klimków 2, Mauer 2, Działakiewicz 2, Sosna, Stefani, Fabianowicz, Jankowski, Lemaniak, Kowalski
Karne: -
Kary: 14 min. (Kucharzyk - 4 min, Działakiewicz, Klimków, Morawski, Kawka, Zarzycki - po 2 min.)
Azoty: Bogdanow (2/9 - 22 proc.), Zembrzycki (11/28 - 39 proc.) - Akimienko 15/5, Baćko 5, Gumiński 4/2, Dawydzik 3, Jurecki 3, Szyba 3, Kowalczyk 1, Rogulski 1, Seroka, Podsiadło
Karne: 7/9
Kary: 6 min. (Dawydzik - 4 min, Szyba - 2 min.)
ZOBACZ:
Piotrkowianin bez szans w Kaliszu
Dujszebajew dba o Gębalę