W meczu dwóch zespołów walczących o utrzymanie w PGNiG Superlidze, Torus Wybrzeże pokazało się początkowo z dobrej strony. Później jednak rywale odjechali. - Fajnie zaczęliśmy mecz i graliśmy na równo z przeciwnikiem, jednak w dół ściągnęła nas sytuacja, po której Mateusz Kosmala dostał czerwoną kartkę. Wizja tego, że nie mieliśmy prawoskrzydłowego pociągnęła nas w dół - powiedział Patryk Pieczonka, rozgrywający klubu z Gdańska.
- Mieliśmy rzuty karne których nie rzucaliśmy, a oni rzucali. Budowali przewagę, a my siedliśmy w obronie i w ataku, gdzie nie rzucaliśmy co mieliśmy. Trudno wygrać mecz, jak nie wykorzystuje się stuprocentowych okazji. Do przerwy przegrywaliśmy czterema bramkami, a w drugiej połowie rywale nam odjechali. Ciężko było ich dogonić. Musimy popracować nad strefą mentalną, bo pokazaliśmy że potrafimy pograć fajnie w obronie i stwarzać sytuacje w ataku. Musimy cały czas trzymać poziom i nie ustępować rywalowi. Chwila nieuwagi i zawodnicy z Piotrkowa Trybunalskiego nam odskoczyli - dodał gdańszczanin.
W ostatniej akcji po starciu z rywalem na boisko upadł Piotr Jędraszczyk, który doznał urazu. - Wygrana cieszy i to jest wiadome. W końcówce były niepotrzebne nerwy, kary i kontuzja. Przy takim wyniku nie ma sensu się szarpać i ciągnąć do końca zawodnika, efekty są takie że doznał kontuzji - ocenił Filip Surosz, zawodnik Piotrkowianina.
Zwycięstwo w zaległym meczu 4. kolejki PGNiG Superligi nie może spowodować, że szczypiorniści z Piotrkowa Trybunalskiego osiądą na laurach. - Jak spojrzeć w tabelę, te trzy punkty dają nam niewiele. Tam jest ciasno i trzeba w każdym meczu zbierać punkty, bo każdy jest na wagę złota - podsumował Surosz.
Czytaj także:
Christoffer Rambo nie dla Orlenu Wisły
Zobacz galerię z meczu w Gdańsku
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!