Najpierw pofrunął woreczek z ryżem, dziś fruwają piłki. Szymon Sićko od początku pokazywał potencjał

PAP/EPA / Khaled Elfiqi  / Na zdjęciu od lewej: Szymon Sićko
PAP/EPA / Khaled Elfiqi / Na zdjęciu od lewej: Szymon Sićko

Szymon Sićko jest jednym z liderów reprezentacji Polski na MŚ 2021 w Egipcie. - Po cichu liczę, że ten jego talent za jakiś czas już naprawdę wybuchnie - mówi WP SportoweFakty pierwszy trener lewego rozgrywającego Łomży VIVE Kielce.

Waleczność, atomowy rzut i świetna współpraca z kolegami. Na MŚ 2021 w Egipcie Szymon Sićko pokazuje, że drzemie w nim potencjał, który od dawna widzą eksperci od piłki ręcznej. W pierwszym meczu II rundy z Urugwajem (30:16) nie bał się brać na siebie gry i rzucać, gdy zespołowi nie szło. W efekcie zaliczył kilka asyst i skończył z 5 golami oraz nagrodą dla najlepszego gracza spotkania.

Z postawy lewego rozgrywającego Łomży Vive Kielce szczególną dumę muszą czuć mieszkańcy niewielkiej Dąbrowy Białostockiej. To w tej miejscowości się urodził i stąd wyruszył w wielki świat szczypiorniaka. A wszystko zaczęło się od niepozornego woreczka z ryżem, którym 7-letni wówczas chłopiec rzucił z siłą godną nastolatka... - Rzeczywiście, tak było - śmieje się na to wspomnienie jego pierwszy trener Wojciech Andrukiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.

- W I klasie podstawówki Szymon miał zajęcia korekcyjne w szkole i wtedy rzucił tym woreczkiem naprawdę bardzo mocno. Niektórzy ledwo go do mnie dorzucali, a on posłał mi go tuż obok głowy. Tą siłę odziedziczył jednak po tacie, który także wyśmienicie grał w piłkę ręczną i również wyróżniał go bardzo silny rzut - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa przywitał się z kibicami. "Cała Polska będzie dumna ze swojej drużyny narodowej"

Piłka ręczna wygrała z futbolem

Już jako małe dziecko Sićko pokazał duży talent do piłki ręcznej, ale wbrew pozorom nie od razu zdecydował się na jej uprawianie. Zdecydowanie bardziej ciągnęło go do futbolu, w który grał z kolegami na miejscowych boiskach. Przy szczypiorniaku trzymała go zaś starsza siostra, na której treningach czasem się pojawiał i przy okazji uczył podstaw. Ostatecznie w podstawówce to na niego postawił w klasie sportowej, a pod koniec gimnazjum zdecydował się już poświęcić mu w całości.

- Szymon grał w Dąbrowie do szesnastego roku życia. W tym czasie wyjeżdżaliśmy na różne turnieje, choć ze względu na ograniczenia finansowe nie było to zbyt częste. Zawsze jednak zajmowaliśmy na nich wysokie miejsca, między innymi właśnie dzięki jego postawie. Świetnie rzucał, zdobywał tytuły króla strzelców, ale też umiał doskonale współpracować z kolegami. To był bardzo fajny rocznik 1997. Najlepszy w tutejszej historii i tak się fajnie złożyło, że mogłem go prowadzić - mówi skromnie Andrukiewicz.

Nie ma wątpliwości, że trener KS-u Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka miał bardzo duży udział w rozwoju Sićki. Już na początku znalazł mu też optymalną pozycję. - Osobiście mam taki styl pracy z młodzieżą, że staram się zauważyć pozytywne cechy u danego zawodnika i skupić się na nich. Sprawiać, by szedł do przodu. Ze względu na wzrost i siłę rzutu było widać, że lewe rozegranie jest dla niego. Zawsze sobie tam świetnie radził, poza tym wyróżniał się m.in. skutecznością i grą zespołową. Te możliwości były cały czas dostrzegalne, z pewnością wyróżniał się na tle rówieśników - podkreśla.

Błysk 16-latka

W rozgrywkach młodzieżowych Sićko regularnie pokazywał swój potencjał i było jasne, że Dąbrowa Białostocka wkrótce będzie dla niego za mała. To był przecież okres największych sukcesów reprezentacji Polski, gdy piłka ręczna była w ścisłym krajowym topie. Szkolenie zaczynało przyspieszać, młode talenty starano się jak najszybciej wychwycić. Zawodnik rzucający niczym Karol Bielecki i mający nieco podobny styl gry do Grzegorza Tkaczyka musiał wzbudzić zainteresowanie.

Pod koniec gimnazjum obecny lider kadry Patryka Rombla dostał zaproszenie na testy do SMS-u Gdańsk. W przeszłości podobna propozycja przyszła do jego siostry, ale ta z niej nie skorzystała. On postąpił inaczej, ale przed wyjazdem zdążył jeszcze raz zademonstrować swoje możliwości. - Z nim w składzie zagraliśmy turniej towarzyski. Przyjechał do nas zespół Superligi z Legionowa. My akurat wchodziliśmy do II ligi, więc różnica była kolosalna. Przegraliśmy wtedy bodajże 11:44, ale on pokazał na co go stać i jako 16-latek rzucił wtedy 6 goli! To najlepiej świadczyło o jego potencjale - opowiada Andrukiewicz.

- Bardzo się cieszę, że dane było mi dołożyć swoją cegiełkę do rozwoju Szymona. Natomiast na pewno nie tylko ja, ale i cała Dąbrowa Białostocka jest dumna z tego, że ma reprezentanta Polski na światowym poziomie. Bo to już można śmiało powiedzieć. Dużo na to wszystko pracował i po cichu liczę, że ten jego talent za jakiś czas już naprawdę wybuchnie - uzupełnia na koniec 40-latek, który w 2018 roku został wyróżniony przez Polski Związek Piłki Ręcznej jako szkoleniowiec świetnie pracujący z młodzieżą.

Mecz Polska - Węgry w sobotę 23 stycznia o godz. 18. Informacje o transmisji znajdziesz TUTAJ.

[b]

[/b]

Mecz z Węgrami trzeba wygrać!

Komentarze (0)