Rywalizację z mistrzami Portugalii zaplanowano na połowę grudnia, ale przypadek zakażenia koronawirusem w kieleckim zespole zmusił władze do przełożenia spotkania. Jako że EHF narzucił surowe wytyczne w kwestii nadrabiania zaległości, Łomża Vive musiała gdzieś zmieścić mecz z Porto. W efekcie drużyna Tałanta Dujszebajewa zagra dwa spotkania w ciągu... 48 h.
Na początek rywal, który nie do końca "leży" mistrzom Polski. Jesienią po twardym boju udało się wywieźć remis z Porto, co z przebiegu meczu i tak należy uznać za dobry wynik. Rok temu kielczanie zostali zaskoczeni i niespodziewanie stracili dwa punkty, których brakło potem do miejsca w czołowej dwójce grupy.
Porto to jednak przede wszystkim drużyna własnego podwórka. W trzech wyjazdowych spotkaniach tego sezonu zdobyła punkt po remisie z Vardarem Skopje, z drugiej strony mocno postraszyła w Paryżu PSG. Nawet nie najlepszy dorobek nie zmieni oceny Portugalczyków, którzy stali się łakomym kąskiem dla najlepszych w Europie. Victor Iturriza Alvarez ma trafić do Barcelony, Andre Gomes do niemieckiego Melsungen, na zainteresowanie nie narzeka też Miguel Soares Martins.
Kielczanie mieli czas, żeby wskoczyć na wysokie obroty. Po mistrzostwach świata Hiszpanie i Nicolas Tournat odpoczywali kilka dni dłużej, reszta zespołu rozgrzała się spotkaniami z MMTS-em Kwidzyn i Stalą Mielec. W międzyczasie Alex Dujshebaev doprowadzał swoją rękę do stanu używalności, ale wciąż nie wiadomo, w jakim wymiarze zagra z Porto (CZYTAJ). Mała matura czeka Cezarego Surgiela. Nastolatek zastąpi kontuzjowanego Angela Fernandeza, będzie dzielić czas w lewym narożniku z awaryjnie przestawionym ze środka Michałem Olejniczakiem.
Łomża Vive Kielce - FC Porto Sofarma / 9.02.2021, godz. 18.45
ZOBACZ WIDEO: Piłka ręczna. Morawski nie ma wątpliwości. "Żeby być na szczycie trzeba co kilka dni grać mecze z mocnymi rywalami"