Liga Mistrzów. Łomża Vive Kielce żądna rewanżu

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Łomża Industria Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Łomża Industria Kielce

Mistrzowie Polski nie zwalniają tempa. Kolejnym przeciwnikiem drużyny Łomża Vive Kielce będzie węgierski MOL-Pick Szeged. Kielczanie zamierzają zmazać plamę po wtorkowej porażce w Paryżu (26:37). - Chcemy się zrehabilitować - mówi Szymon Sićko.

To nie jest łatwy okres dla ekipy Łomża Vive Kielce. Osiem dni, cztery mecze na wyjeździe, wymagający rywale w Lidze Mistrzów. Lampka ostrzegawcza zapaliła się już w pierwszej połowie meczu z Torus Wybrzeżem, kiedy to gdańszczanie sensacyjnie prowadzili po pierwszej partii 14:13. Po zmianie stron mistrzowie Polski wrzucili wyższy bieg i zdystansowali rywali, ale starcie pokazało, że wyjazdowe tournée kielczan nie będzie usłane różami.

Następnie przyszła wtorkowa rywalizacja z Paris Saint-Germain HB. Wynik - 26:37 dla rywali - mówi sam za siebie. Trzeba jednak brać pod uwagę okoliczności meczu, ciągnący się kielecki maraton i potraktować to jako wypadek przy pracy. To był najgorszy mecz Łomża Vive Kielce w sezonie i musiał się kiedyś po prostu zdarzyć. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu ta sama drużyna pokonała Francuzów 35:33.

Żeby potwierdzić jednak powyższe słowa, kielczanie w czwartkowym starciu z MOL-Pick Szeged muszą wejść na wyższy poziom i sami zdają sobie z tego sprawę. - Taki mecz, jak z PSG, może dać kopa na kolejne spotkanie, by się jak najszybciej zrehabilitować - mówi Szymon Sićko.

ZOBACZ WIDEO: Tauron Puchar Polski. Natalia Mędrzyk zaskoczona po triumfie. "Faktycznie, znowu to zrobiłam"

Zresztą, takie głosy pojawiały się już zaraz po zakończeniu spotkania w Paryżu. - Już myślimy, jak się odkuć - mówił Arkadiusz Moryto. - Trzeba się szybko przestawić na mecz z Szegedem, by się przygotować. Musimy pokazać, że potrafimy grać, bo w Paryżu to nie wyszło. Damy z siebie wszystko i będziemy chcieli wygrać - dodawał Branko Vujović.

Najbardziej znaczące słowa padły jednak z ust Krzysztofa Lijewskiego: - Trener powiedział po meczu w szatni, że życie sportowca jest dobre, bo ma to do siebie, że zawsze jest szansa wstać z kolan. Mamy kolejny mecz już za 48 godzin w Szegedzie, też z bardzo dobrą drużyną, ale będzie można zmazać plamę i wrócić do domu z punktami (wszystkie cytaty za kielcehandball.pl)

Zadanie, jakie stoi przed mistrzami Polski, znów nie należy jednak do najłatwiejszych. Co prawda kielczanie pokonali już w tym sezonie Węgrów 26:23 na start zmagań w Lidze Mistrzów, jednak rywale do Kielc przyjechali wówczas zdziesiątkowani koronawirusem. Teraz Pick notuje serię trzech zwycięstw z rzędu w Champions League, ostatnio ograł u siebie z Vardarem Skopje (34:33).

Najlepszym strzelcem Picku jest Bogdan Radivojević (40 bramek), na lidera wyrasta jednak obrotowy Bence Banhidi. - Rywale mają silnego kołowego, z którym bardzo często współpracują i właśnie na tym musimy się skupić - zauważa Sićko.

Kielczanie utrzymali się na pozycji lidera grupy, ale czyhający za plecami SG Flensburg-Handewitt ma do odrobienia tylko dwa punkty straty w aż trzech zaległych spotkaniach. Pick zajmuje piątą lokatę.

Mówi się, że wielkie drużyny poznaje się po tym, jak radzą sobie w trudnych momentach. Po porażce w Paryżu, na Węgrzech Łomża Vive Kielce musi udowodnić  swój zwycięski charakter i znów pokazać jedność. Talentu, pomysłów czy umiejętności w kieleckiej szatni przecież nie brakuje. Trzeba o tym "tylko" znowu przypomnieć.

MOL-Pick Szeged - Łomża Vive Kielce / Liga Mistrzów / 25.02, godz. 18.45

Czytaj także:
Bramkarski talent w Opolu
Czerwona kartka Arkadiusza Moryto

Źródło artykułu: