PGNiG Superliga. Wygrana po trzęsieniu ziemi w Kielcach
Marne to pocieszenie po klęsce w Lidze Mistrzów, ale Łomża Vive Kielce bez problemu ograła Gwardię Opole i zrobiła kolejny krok do mistrzostwa Polski.
Obyło się bez emocji, a główne role odgrywali raczej ci, którzy nie nagrali się za wiele w dwumeczu z Nantes. Grę prowadził Michał Olejniczak, który kilka razy przedarł się w swoim stylu przez środek opolskiej obrony. Tomaszowi Gębali, dotychczas głównie filarowi obrony, nie brakowało okazji do rzutów, w bramce niezłą partię rozgrywał Mateusz Kornecki.
Gwardia starała się odpowiadać akcjami Szymona Działakiewicza, co rusz próbował Paweł Kowalski, ale przewaga była wyraźna i ani przez moment kielczanie nie mogli czuć się zagrożeni. Nawet pomimo eksperymentalnego ustawienia z dwoma obrotowymi, Artsiom Karalek spędził kilkanaście minut w roli... prawoskrzydłowego.
KPR Gwardia Opole - Łomża Vive Kielce 29:37 (15:19)
Łomża Vive Kielce: Kornecki (11/31 - 35 proc.), Wałach (3/12 - 25 proc.) - Fernandez 5, Surgiel, Kulesz 3, T. Gębala 6, Olejniczak 4, Sićko 2, A. Dujshebaev 4, Vujović 4, Moryto 2, Karaliok 3, Tournat 3, Kaczor 1
Karne: 4/6
Kary: 8 min. (Karalek - 6 min., Sićko - 2 min.)
Gwardia: Malcher (4/24 - 17 proc.), Balcerek (2/19 - 11 proc.) - Milewski 2, Fabianowicz, Kowalski 6, Kawka 1, Morawski 1, Sosna, Zadura, Działakiewicz 5, Mauer 4, Stefani 2, Klimków 5, Jankowski 2, Kucharczyk
Karne: 4/5
Kary: 6 min. (Fabianowicz, Milewski, Klimków)
Bilety na MŚ 2023 do kupienia za pośrednictwem Eventim!
-
guest Zgłoś komentarz
większe zaangażowanie kielczan widziałem tylko przez ok. 10 minut na początku drugiej połowy i to by było na tyle. Wiem, że racjonalne gospodarowanie siłami to ważna rzecz, ale teraz mnie to nie przekonuje. Niespecjalnie interesuje mnie też w tym momencie atrakcyjność superligi i pokazywanie równorzędnej walki dwóch drużyn przez 50 minut, gdy przez dowolnie wybranych 10 minut kielczanie odskakują na 10 bramek. W przyszłym sezonie może być zupełnie inaczej, a teraz jest jak jest. Po prostu zabrakło mi gryzienia parkietu przez 60 minut meczu z Nantes i nie odpuszcza mnie. Wszyscy zawodnicy i sztab trenerski powinni szczególnie teraz, bardzo dokładnie czytać wszystkie komentarze, nawet internetowych naganiaczy i „mądrych inaczej”. Skrupulatnie zbierać do pudełeczka w swoich głowach wszystkie wbite szpilki, a później często otwierać to pudełeczko, żeby przypadkiem o nich nie zapomnieć. Wiem, że już jest musztarda po obiedzie, ale sezon jeszcze się nie skończył. Będzie teraz więcej czasu na trenowanie, w tym m.in. rzutów; więc może wreszcie pokażecie na co Was stać (np. 5 czerwca)!