Japończyk, poważnie liczący się w wyścigu o koronę króla strzelców, był wszędzie. Tak jak przyzwyczaił - świetnie egzekwował rzuty i odważnie wchodził w obronę, ale od dawna nie zagrał równie dobrego meczu. Dokładał bramkę za bramką (aż 13!), obsługiwał kołowych takimi podaniami, że nie wypadało spudłować. Jeśli cokolwiek można mu zarzucić, to w końcówce poniosła go fantazja. Przy wyniku 27:25 dla kwidzynian postanowił szukać wymyślnego dogrania do koła, ale podanie padło łupem MMTS-u.
Sam Rennosuke Tokuda, czasami wspierany przez Kiryła Kniaziewa, nie wystarczył na nieźle dysponowanych kwidzynian, którzy sumiennie pracowali w obronie i jeszcze przed przerwą zapewnili sobie prowadzenie 15:13. Michał Potoczny dobrze spisywał się w roli prowadzącego, wykreował na liderów dwóch skrzydłowych. Zwłaszcza Jakub Szyszko imponował zdecydowaniem na prawej stronie, ale Patryk Grzenkowicz niespecjalnie odstawał, każde trafienie z lewego skrzydła dodawało mu pewności. Osiem bramek to jego nowy rekord w Superlidze.
Po przerwie Szyszko złapał małą zadyszkę pod bramką, za to w końcówce nadrobił za dwóch. Rzucił trzy gole i uspokoił napięcie, spowodowane szarżami Tokudy. Swoje trzy grosze wtrącił Krzysztof Szczecina. Bramkarz przypomniał, że nadal potrafi wnieść sporo jakości (choć grał ostatnio niewiele), odbił w ostatnich minutach trzy piłki, w tym karnego.
Grupa Azoty, choć jest w całkiem niezłej sytuacji, to nadal nie może być pewna utrzymania. Nad strefą spadkową ma sześć punktów przewagi.
MMTS Kwidzyn - Grupa Azoty Tarnów 29:26 (15:13)
MMTS: Matlęga (7/26 - 27 proc.), Szczecina (3/10 - 30 proc.) - Szyszko 9/4, Grzenkowicz 8, Zieniewicz 4, Nastaj 3, Peret 3, Ossowski 1, Krieger 1, Guziewicz, Przytuła, Potoczny, Kutyła, Orzechowski, Landzwojczak, Jankowski
Grupa Azoty: Małecki (7/32 - 22 proc.), Ciochoń (0/3) - Tokuda 13/5, Kniaziew 5/2, Pedryc 2, Dadej 2, Sanek 1, Wajda 1, Wojdan 1, Yoshida 1, Mróz, Sikora, Majewski, Klamrzyński, Kużdeba
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA