Cokolwiek dobrego można by napisać o Wybrzeżu przed przerwą, potem szybko odeszło w niepamięć, bo gdańszczanie w drugiej połowie zrobili wiele, by mówiło się o nich wyłącznie negatywnie. Drużyna Mariusza Jurkiewicza na własne życzenie została rozgromiona.
Jeśli popełnia się taką liczbę błędów i przede wszystkim oddaje się tyle niecelnych rzutów, to nie ma mowy o zwycięstwie. Bramkarze Gwardii zatrzymali raptem dziewięć prób, a i tak opolanie szybko wyszli na wysokie prowadzenie. Swój antyrekord Superligi pobił chyba Mateusz Wróbel, lider Wybrzeża seryjnie marnował okazje (1/10!), ale reszta kolegów niespecjalnie mu pomagała.
Gwardia dostawała prezenty, wykorzystywali je m.in. Maciej Fabianowicz i Michał Lemaniak, koledzy szukali na kole Jana Klimkowa. Jeszcze przed przerwą świetnie spisywał się kapitan Mateusz Jankowski, mocnymi rzutami popisywał się Wiktor Kawka. Absencja kontuzjowanego Adama Malchera właściwie była nieodczuwalna, bo gracze Wybrzeża niespecjalnie dawali wykazać się Dawidowi Balcerkowi. Co więcej, zespołowi ze stolicy Opolszczyzny nie zaszkodziła nieskuteczność Macieja Zarzyckiego.
Gdańszczanie są już pewni utrzymania, za to Gwardia wciąż ma o co grać, piąte miejsce jest na wyciągnięcie ręki.
KPR Gwardia Opole - Torus Wybrzeże Gdańsk 27:18 (12:12)
Gwardia: Balcerek (8/25 - 32 proc.), Lellek (1/2 - 50 proc.) - Jankowski 6, Lemaniak 6, Kawka 6, Klimków 4, Fabianowicz 3, Zadura 1, Kucharzyk 1, Sosna, Stefani, Zarzycki, Morawski, Milewski, Kowalski, Działakiewicz
Torus Wybrzeże: Chmieliński (6/26 - 23 proc.), Witkowski - Pieczonka 5, Gądek 4, Kosmala 3, Sulej 2, Leśniak 1, Janikowski 1, Wróbel 1, Papaj 1, Gavidia, Stojek, Filipowicz
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie miało prawa się udać! Niesamowity trik gwiazdy