Kiedyś, jeszcze nie tak dawno temu, płocczanie na rynku transferowym byli symbolem bylejakości i braku długoterminowych planów. Ściągano zawodników niezłych, bardzo dobrych, niestety równie często przeciętnych. Luki w składzie stawały się nader dostrzegalne w ważnych momentach. Teraz też nie jest idealnie, ale widać w tym wszystkim głębszy sens.
Transfery? Jak na możliwości Wisły na mocną czwórkę. Pewnie byłaby piątka, gdyby nie mały znak zapytania przy bośniackim bramkarzu Admirze Ahmetaseviciu z Puente Genil, do tej pory znanym głównie w Hiszpanii. Mając świetnie dysponowanego Adama Morawskiego, to jednak pikuś przy obsadzie prawego rozegrania. I nie chodzi tu o kwestie personalne, para Michał Daszek - David Fernandez na papierze wypada świetnie. W Płocku zastanawiają się jednak, czy reprezentant Polski - z braku innych opcji przestawiony ze skrzydła - znowu nie będzie eksploatowany do granic możliwości. Hiszpan dał się zapamiętać głównie z przedłużających się rehabilitacji, raptem kilka razy na dłużej wyszedł na boisko.
Właśnie prawe rozegranie to największy wyrzut sumienia Nafciarzy. Jeszcze kilka miesięcy temu pewniakiem do obsadzenia tej pozycji był młody Węgier Zoran Ilić, który sprawdził się w boju podczas krótkiego wypożyczenia. Tym razem miał trafić do Płocka na dłużej... No właśnie, miał, bo ostatecznie został włączony do pierwszej kadry Veszprem i Wisła została na lodzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
Na tym koniec zarzutów, bo nie ma powodów, by doczepić się pozostałych ruchów kadrowych. Skoro nawet eksperci EHF widzą transfer Dmitrija Żytnikowa w gronie najważniejszych w Europie, to trudno o lepszą rekomendację. Rosjanin wrócił w dobrze znane strony po całkiem udanej próbie podboju Węgier i razem z Niko Mindegią będzie straszyć całą ligę, łącznie z Łomżą Vive.
Jakby tego mało, to na lewej stronie trio goleadorów. Siergiej Kosorotow już jako nastolatek zwracał na siebie uwagę, okrzepł w Czechowskich Niedźwiedziach i w okresie sparingowych objawił się jako główny egzekutor Wisły. Trener Xavier Sabate ma naprawdę duży komfort na tej pozycji, bo przecież na równi z Rosjaninem (albo nawet wyżej) trzeba stawiać Węgra Zoltana Szitę (który ma już w kieszeni kontrakt z Pickiem Szeged od 2022 roku), a objawieniem może też być Chorwat Tin Lucin, kolekcjonujący bramki w lidze hiszpańskiej. Dwaj z nich, nie licząc Madziara, powinni zapewnić spokój na lewej stronie przez 2-3 lata. A z patrzeniem w przyszłość bywało dotąd w Płocku różnie. Teraz miła odmiana, bo nawet wśród bramkarzy do poważnej piłki ręcznej będzie przyuczać się Krystian Witkowski ze Stali.
Całości nie psują dwa awaryjne transfery. Słoweniec Jan Jurecić z Dunkierki całkiem korzystanie wyglądał w okresie sparingowych i prawe skrzydło Wisły nie musi jakoś bardzo ucierpieć po przestawieniu Daszka do drugiej linii. Marek Daćko to wciąż klasowy obrotowy, który chyba trochę zasiedział się w Zabrzu. Na PGNiG Superligę na pewno powinien wystarczyć, a i pewnie da odetchnąć w Lidze Europejskiej Abelowi Serdio i Leonowi Susnji.
Straty - jak na Wisłę - stosunkowo niewielkie. Pozbyto się tych zbędnych i za słabych (jak Predrag Vejin), ostatnio przeciętnych (Philip Stenmalm), chimerycznych (Leo Dutra) i nie do końca wykorzystanych (Jeremy Toto). Alvaro Ruiz swoją postawą w drugiej połowie sezonu pracował na kontrakt, po prostu Wisła wybrała lepszych.
Oczywiście nadal faworytem do tytułu będzie Łomża Vive Kielce, ale Wisła powinna stąpać jej po piętach. O ile oczywiście nie złapie zadyszki w którymś momencie. Tak jak przed rokiem, gdy właściwie po pierwszej kolejce w Kielcach powoli przymierzali nowe wdzianka do medalowej dekoracji i mrozili szampany. Nafciarze polegali (kto w ogóle to przewidywał?) w Szczecinie z Pogonią i już na starcie byli na straconej pozycji.
Przed rokiem pisaliśmy, że Wisła jest jak Adam Miauczyński, bohater kultowego filmu "Nic śmiesznego'. Zawsze ta druga, niespełniona, w cieniu, sfrustrowana i znudzona, w tym wypadku srebrnym kolorem (dla przypomnienia - 10 razy z rzędu!). Ilekroć była w stanie postawić się Łomży Vive, to ciągle coś stawało na drodze. O ile przez wiele lat z przymrużeniem oka traktowano budowanie przedsezonowego napięcia, to tym razem rzeczywiście w Kielcach mają się czego obawiać. Stabilna i silna kadra, sensowne transfery, trener z pomysłem i znajomością zespołu. Chyba od dekady poprzeczka dla Łomży Vive nie wisiała tak wysoko.
Skład na sezon 2021/22:
Bramkarze: Adam Morawski, Admir Ahmetasević, Krystian Witkowski
Skrzydłowi: Jan Jurecić, Krzysztof Komarzewski, Lovro Mihić, Przemysław Krajewski, Mikołaj Czapliński
Rozgrywający: Siergiej Kosorotow, Zoltan Szita, Tin Lucin, Niko Mindegia, Dmitrij Żytnikow, Michał Daszek, David Fernandez, Oliwier Kamiński, Dawid Lemanowicz, Mirsad Terzić
Obrotowi: Marek Daćko, Leon Susnja, Abel Serdio
Przyszli: Ahmetasević (Puente Genil), Witkowski (Stal Mielec), Jurecić (Dunkierka), Kosorotow (Czechowskie Niedźwiedzie), Żytnikow (Pick), Daćko (Górnik)
Odeszli: Ivan Stevanović (koniec kariery), Abdelrahman Homayed (powrót do Al Ahly), Leo Dutra (Naturhouse La Rioja), Alvaro Ruiz (Benidorm), Jeremy Toto (Vardar Skopje), Predrag Vejin (Nexe Nasice), Philip Stenmalm (Ystads)
ZOBACZ:
Bolesne zderzenie Górnika z Europą
Serb nie dla Łomży Vive