PGNiG Superliga. Wielkie widowisko w Głogowie. Co za finał

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Chrobrego Głogow
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Chrobrego Głogow

W Głogowie najlepszy mecz 2. kolejki. Wymiana ciosów trwała do ostatniej sekundy, Chrobry naciskał Górnika Zabrze do końca i rzutem na taśmę doprowadził do serii karnych. Głogowianie byli o krok od zwycięstwa, ale dwa punkty trafiły na konto Górnika.

To było kapitalne widowisko, już do przerwy padło 37 bramek, i to nie dlatego, że bramkarze statystowali. Jak na standardy Superligi, zawodnicy narzucili i przede wszystkim wytrzymali wysokie tempo do końca. Zaimponował zwłaszcza Chrobry, który przez cały mecz ani razu nie prowadził, a udało mu się doprowadzić do serii rzutów karnych. Po ostatniej szarży, tuż przed końcem, sędziowie przyznali karnego, wykorzystanego przez świetnego do tej pory Dawida Przysieka.

Były król strzelców kilka minut później trafił z nieba do piekła. Gdy po serii pięciu karnych wynik nadal był nierozstrzygnięty, piłkę wziął właśnie Przysiek. Tym razem przegrał pojedynek z Martinem Galią, po chwili Dawid Molski zapewnił Górnikowi zwycięstwo. Na barki Przysieka nie można jednak zrzucać winy za porażkę, Chrobry mógł zgarnąć dwa punkty, gdyby tylko wcześniej Wojciech Matuszak utrzymał nerwy na wodzy. Prawy rozgrywający egzekwował karnego po skutecznej interwencji Antona Derewiankina, jedynej w całej serii. Pomylił się jednak dość znacznie i musiało dojść do dogrywki w karnych.

Gdyby ktoś śledził wyłącznie wynik, to uległby mylnemu wrażeniu, że Górnik miał mecz pod względną kontrolą, prowadząc 2-3 bramkami. Chrobremu zdarzyły się co najmniej dwa poważne przestoje, szczególnie często Liubomir Ivanytsia dał się głogowianom we znaki. Słowacki prawoskrzydłowy musiał biegać po skrzydle niemal od początku do końca, bo już w pierwszym kwadransie kontuzji kolana doznał Krystian Bondzior. Całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie. Uczestnik ME 2020, siedząc na ławce, skrywał twarz w dłoniach, jakby zdając sobie sprawę z powagi sytuacji i pamiętając roczną pauzę z powodu zerwania więzadeł w kolanie z czasów Zagłębia Lubin.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Chrobry cały czas przegrywał, ale ani na moment nie odpuścił. Przysiek wzorcowo współpracował na kole z Jakubem Orpikiem, rewelacyjną zagrał Paweł Paterek. Niedawny pierwszoligowiec prezentował się tak jakby rozgrywał nie debiutancki, a przynajmniej trzeci sezon w Superlidze. Niemal wszystkie rzuty, często z niewygodnych pozycji, zamieniał na gole. W tyle Anton Derewiankin zapewnił jakość w bramce i nawet dobrze dysponowani zabrzanie kilka razy odbili się od Ukraińca.

Trzeba oddać Górnikom, że mieli kim straszyć w ataku. Piotr Rutkowski, do tej pory kojarzony głównie z próbami z dystansu, odważnie wchodził w obronę, prawie zawsze skutecznie. Między obrońcami manewrował też Krzysztof Łyżwa, bardzo pewny był wspomniany Ivanytsia. Zabrzanie mogą kręcić nosem, że nie utrzymali przewagi do końca, ale naprzeciwko mieli ambitnych i nieustępliwych rywali. Oby więcej takich potyczek, początek sezonu rozbudził apetyty przed następnymi kolejkami.

Chrobry Głogów - SPR Górnik Zabrze 35:35 k.4:5 (17:20)

Chrobry: Stachera (7/27 - 26 proc.), Derewiankin (9/24 - 38 proc.) - Paterek 8, Orpik 6, Jamioł 6, Przysiek 5/2, Kosznik 3, Styrcz 2, Skiba 1, Warmijak 1, Grabowski 1, Włoskiewicz 1, Matuszak 1, Krzywicki
Karne: 2/3
Kary: 14 min. (Skiba - 4 min., Paterek, Orpik, Warmijak, Grabowski, Matuszak - po 2 min.)

Górnik: Skrzyniarz (8/30 - 22 proc.), Galia (1/8 - 13 proc.) - Ivanytsia 9, Rutkowski 5, Gogola 5/1, Łyżwa 4, Bis 3, Przytuła 3, Dudkowski 2, Molski 1, Bondzior 1, Adamuszek 1, Krawczyk 1, Bykowski, Kaczor
Karne: 1/2
Kary: 6 min. (Adamuszek - 4 min., Rutkowski - 2 min.)

ZOBACZ:
Pierwsza niespodzianka sezonu
Kielczanki wróciły z dalekiej podróży

Źródło artykułu: