Sytuacja w tabeli obu drużyn powodowała, że spotkanie w Szczecinie miało być takim na przełamanie. Historia z kilku ostatnich sezonów przemawiała za Sandra Spa Pogonią. W stolicy Pomorza Zachodniego Torus Wybrzeże ostatni raz wygrało 24:22 w sezonie 2017/2018 (dokładniej 9 września 2017 roku).
Pogoń nie zaczęła jednak tego meczu zgodnie z oczekiwaniami trenera Rafała Białego. Niewykorzystana kontra, zmarnowany rzut karny, brak skuteczności to tylko niektóre problemy szczecinian, które raczej nie zwiastowały niczego dobrego. Znakomite zawody od pierwszego gwizdka sędziów z Wolsztyna rozgrywał Miłosz Wałach między słupkami. Zanotował aż 80-procentową skuteczność obron! Po 9. minutach było już 1:7.
Przerwa na żądanie dla gospodarzy nic nie dała. Goście co rusz startowali do kontr i byli w tym piekielnie skuteczni. Luka Arsenić niemal za każdym razem wyjmował piłkę z siatki. Dobrze zaprezentował się Mateusz Kosmala. Skrzydłowy otrzymywał podania, po których mógł jeszcze przebiec kilka metrów w kierunku środka pola. Nie trudno było poprawić swój indywidualny dorobek. Poprawiali go także inni. Trzeba przyznać, że gdańszczanie z łatwością dochodzili do pozycji rzutowych. Prawda jest taka, że jeśli ma się 6-7 bramek przewagi, wszystko przychodzi łatwiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Portowcy zeszli do szatni z nieprawdopodobną stratą. Właściwie cudem byłoby, gdyby zdołali odwrócić los spotkania. Z drugiej jednak strony nie mieli absolutnie nic do stracenia. Po zmianie stron Torus Wybrzeże nie straciło koncentracji. Goście naprawdę dobrze wyglądali w defensywie. No może za wyjątkiem Dmytro Doroszczuka. Ukrainiec zameldował się na parkiecie do obrony i już po kilkudziesięciu sekundach opuścił plac gry z bezpośrednią czerwoną kartką (zaatakował łokciem Pawła Krupę).
Przełamania na tablicy wyników nie było jednak widać. W 44. minucie po 7. trafieniu Kosmali zrobiło się już 16:26. I choć sport zna nie takie zwroty akcji, to tutaj trudno było wróżyć podobny scenariusz. Gospodarze mogli jedynie nieco zmniejszyć rozmiar przegranej. A mieli tego dokonać młodsi, jak choćby Jakub Polok czy Eliasz Kapela. Ten cel udało się zrealizować, ale niesmak pozostał. Wybrzeże kontrolowało te zawody od początku do samego końca.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 3. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Torus Wybrzeże Gdańsk 27:33 (12:21)
Sandra Spa Pogoń: Wiśniewski, Arsenić - Krok 3, Kapela 1, Wąsowski, Gierak 3, Krupa 1, Bosy 3, Starcević 3, Jedziniak, Krysiak 4 (1/2), Rybski 3, Zaremba 2, Polok 4 (3/3).
Karne: 4/5.
Kary: 10 min. (Gierak - 4 min., Krok, Kapela, Krupa - 2 min.).
Torus Wybrzeże: Wałach, Chmieliński - Stojek, Mosquera 2, Pieczonka 2, Gądek 4, Doroszczuk, Jachlewski 4, Sulej 1, Kosmala 9 (3/3), Papaj 2, Comerlatto 6, Wróbel, Janikowski 2, Woźniak.
Karne: 3/3.
Kary: 12 min. (Mosquera - 4 min., Gądek, Jachlewski, Sulej - 2 min., Doroszczuk - cz. k.).
Czerwona kartka: Dmytro Doroszczuk w 38. minucie meczu za atak łokciem Pawła Krupę.
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 200.
Czytaj także:
--> Niespodziewane męki mistrzów Polski w Zabrzu
--> Rewolucja w reprezentacji kobiet