Syndromy poprawy było widać już w poprzedniej kolejce z Górnikiem Zabrze. Prezes Roman Kowalik wstrzymał się od nerwowych ruchów (choć groził nawet rozwiązaniem kontraktów), panowie wyjaśnili sobie nieporozumienia i wyzwolili wolę walki. W Kaliszu byli o krok od zwycięstwa.
Pracowała cała drużyna, ale całą śmietankę spił Antonio Pribanić. Mówiło się, że chorwacki obrotowy po ostatnich kontuzjach najlepsze lata ma za sobą. Tym razem pokazał, że za wcześnie postawiono na nim krzyżyk, wygrywał pojedynki jak za swoich najlepszych czasów w Mielcu i rzucił 9 bramek na 9 prób! Dłużny nie pozostawał Piotr Krępa, który 10 razy "ukłuł" byłych kolegów (8/8 z karnych).
W regulaminowym czasie to kaliszanie byli bliżej zwycięstwa, ale Konrad Pilitowski nie wykorzystał okazji. Próbę nerwów w karnych lepiej zniosła Energa MKS, Mikołaj Krekora ponownie przyłożył rękę do triumfu. Tydzień wcześniej po wejściu w końcówce odbił wszystkie cztery rzuty Wybrzeża, ze Stalą odbił decydującego karnego (CZYTAJ).
- Stal nie punktowała, ale mają dobry, wyrównany skład i w końcu się odbiją. Jest niedosyt, przeżyliśmy huśtawkę nastrojów. Niby cieszy zwycięstwo po karnych, ale okraszone odrobiną goryczy - komentuje Krekora.
Energa MKS ponownie musiała radzić sobie bez kontuzjowanego Macieja Pilitowskiego. Reprezentacyjny środkowy zerwał mięsień w łydce i będzie pauzować jeszcze około miesiąc. Jakby tego mało, w trakcie meczu sędziowie wysłali Kacpra Adamskiego pod szybszy prysznic.
- Kiedy będziemy mieli pełny zestaw, to dostaniemy możliwość pełnej rotacji. Musimy grać z obecnym zestawem środkowych, ale myślę, że z meczu na mecz będzie lepiej. Liga jest wyrównana, od czwartego zespołu w tabeli każdy z każdym może powalczyć. Decyduje dyspozycja dnia i przygotowanie taktyczne - tłumaczy wynik spotkania trener kaliszan Tomasz Strząbała.
ZOBACZ:
Przeciwnik już czeka na Zagłębie w Europie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!