Siedem zwycięstw, sześć porażek, 21 punktów na koncie i szansa nawet na czwarte miejsce w Superlidze! Nikt nie stawiał na taki wynik, zwłaszcza że Piotrkowianin Piotrków Trybunalski był skazywany na spadek i ledwie urwał się ze stryczka w poprzednim sezonie. Wiosną 2021 roku drużyna Bartosza Jureckiego biła rekordy meczu bez zwycięstwa, dobiła do 10, aż odbudowała się w Mielcu. I potem maszyna ruszyła - kilka zwycięstw, utrzymanie, dobre wyniki w sparingach i w końcu rewelacyjna runda jesienna.
- Powiedzieć, że mieliśmy gorąco, to bardzo delikatne określenie. Przegrywaliśmy spotkania niewielką różnicą, ale punktów brakowało. Wciąż jednak wierzyliśmy, nawet gdy na sześć spotkań przed końcem mieliśmy dużą stratę do bezpiecznego miejsca. Odblokowaliśmy się w Mielcu, akurat wtedy, gdy najbardziej potrzebowaliśmy. Zeszło z nas ciśnienie i poszliśmy za ciosem - wspomina trener Bartosz Jurecki, który do Piotrkowa trafił przed sezonem 2019/20.
Niewiele wskazywało, że w Piotrkowie nastąpi istotny progres, chociażby dlatego, że konkurencja nie przespała lata. Porównując z ligowymi rywalami, zmiany w Piotrkowie były wręcz kosmetyczne. Skład uzupełnili weterani Adam Babicz i Kamil Sadowski, a także kolejni z łódzkiego zaciągu - ograny w I lidze Damian Chmurski i młody obrotowy Antoni Doniecki. Żaden nie gwarantował, że Piotrkowianin nagle zacznie dobijać się do miejsc 5.-8.
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem
- Wszystko to efekt naszej pracy. Nie stać nas, żeby z roku na rok wymienić 8-9 zawodników i zacząć wszystko od nowa. Musieliśmy cierpliwie razem pracować i wierzyć w swoje możliwości. Poprzedni sezon wiele nas nauczył, chociażby w tym roku to my wygrywamy po zaciętych końcówkach. Ukłony przed Kacprem Ligarzewskim, jego ostatnie interwencje w meczach z Chrobrym i MMTS-em były niesamowite. Jesteśmy jednak drużyną, każdy daje coś od siebie i w tym tkwi też nasza siła. Poza tym, mamy świetną atmosferę, i to nie tylko dlatego, że akurat notujemy korzystne rezultaty, już wcześniej "szatnia" dobrze funkcjonowała - ocenia wielokrotny reprezentant Polski.
Nawet ci bogatsi mogą Jureckiemu pozazdrościć, że zebrał w Piotrkowie tyle utalentowanej młodzieży. Piotr Jędraszczyk i Jan Stolarski ograli się w Superlidze, jesienią stali się pierwszoplanowymi postaciami. Wciąż młody Kamil Mosiołek jest trochę w cieniu niedawnych juniorów, ale głównie dlatego, że wykonuje mnóstwo mało widocznej pracy. Pod względem asyst jest piątym zawodnikiem w Superlidze. Kacper Ligarzewski - śladem swojego ojca Szymona - dobija się do czołówki ligowych bramkarzy. Marcina Matyjasika trochę spowolniły problemy zdrowotne, ale w zeszłym sezonie skrzydłowy zdążył przestawić się kibicom.
- Pracować z takimi chłopakami to przyjemność. Wiadomo, że czasem trzeba krzyknąć czy zwrócić uwagę na treningu, nikt nie jest idealny, ale oni wiedzą, o co chodzi w piłce ręcznej. To nie działa tak, że idą na całość, byle do przodu. Dużo myślą, zresztą często rozmawiamy o ich wyborach. Sami też dostrzegają, co muszą poprawić. Nie ukrywam, że bardzo cieszy mnie takie podejście - podkreśla Jurecki.
Wśród weteranów szkoleniowiec mógł szczególnie liczyć na Adama Babicza, który po latach w Głogowie przeżywa chyba już trzecią młodość w nowych barwach. Często wchodzi jako człowiek od zadań specjalnych, nieraz w roli strażaka gaszącego pożar. Piotr Swat i Adam Pacześny w Piotrkowie zjedli już beczkę soli, pomimo upływu lat nadal decydują o wynikach. Obaj dobrze pamiętają sezon 2018/19, gdy ich zespół także spisywał się powyżej oczekiwań. To jednak inny Piotrkowianin niż za czasów trenera Dmitro Zinczuka.
- Jesteśmy młodym zespołem, wspartym doświadczonymi graczami. Myślę, że dlatego tak dobrze funkcjonowaliśmy jesienią - analizuje Jurecki, który nie miał łatwego życia w ostatnich tygodniach. Pod koniec rundy musiał sobie radzić bez Marcina Matyjasika i szefa obrony Romana Pożarka, w Głogowie udało się wygrać pomimo niewielu zmienników na ławce. Od września pauzuje też jedyny leworęczny rozgrywający weteran Kamil Sadowski. Wszyscy mogą wrócić do gry po zimowej przerwie.
ZOBACZ:
Małe mistrzostwo dla Górnika
W końcu wartościowe zwycięstwo Polek