Organizatorzy ME dali plamę. To nie powinno się zdarzyć

Materiały prasowe / Testy na koronawirusa w ciemnym garażu
Materiały prasowe / Testy na koronawirusa w ciemnym garażu

Testy na koronawirusa w ciemnym garażu i wspólna stołówka z gośćmi hotelowymi. Oto rzeczywistość polskiej reprezentacji podczas mistrzostw Europy w piłce ręcznej.

W tym artykule dowiesz się o:

Dużo już napisano o fatalnej organizacji turnieju, na chaos narzekali uczestnicy występujący na Węgrzech, ale na Słowacji nie jest lepiej. Polacy bardzo długo oczekiwali na wyniki testów na koronawirusa, dyrektor sportowy Damian Drobik zgłaszał też obiekcje co do poziomu obsługi w hotelu: - Zostaliśmy poczęstowani zimnym śniadaniem w hallu na naszym piętrze, dzień wcześniej wieczorem mogliśmy normalnie wyjść na kolację.

Pismo do organizatorów niewiele dało, nadal można mieć dużo zastrzeżeń do obsługi. Podczas posiłków zawodnicy mieszają się z gośćmi hotelowymi! - Na śniadaniu normalnie mamy kontakt z osobami z hotelu. Dla przykładu mijamy się z ekipą szermierzy. Każdy jest zobligowany do noszenia maski i dezynfekcji, jednak podczas nakładania posiłków nie można przestrzegać przecież wszystkich restrykcji. Oczywiście mamy wydzieloną strefę do spożywania posiłków, ale miejsce do nakładania jedzenia jest wspólne - opowiada reprezentant Polski Michał Olejniczak.

O poziomie organizacji dużo mówi wideo opublikowane przez związkowe media społecznościowe. W świat poszedł przekaz, że testy na obecność koronawirusa odbywają się w... ciemnym podziemnym garażu.

W takich warunkach polscy szczypiorniści szykują się do starcia z Białorusinami. Zwycięstwo niemal zapewni awans do kolejnej rundy. Początek meczu 16 stycznia o godz. 20.30.

ZOBACZ:
Duża ulga w kadrze
Nowe twarze w Wybrzeżu

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

Komentarze (0)