Zdziesiątkowany Górnik zadziwił w Kielcach. "Mogliśmy tylko zostawić troski za sobą"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Marcin Lijewski
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Marcin Lijewski

Runda wiosenna jest jak na razie bardzo pechowa dla Górnika. Zabrzanie przyjechali do Kielc w bardzo okrojonym składzie, ale niespodziewanie postawili się mistrzom Polski (37:28).

Górnicy mają problemy kadrowe od kilku tygodni, ale tak źle chyba jeszcze nie było. W Kielcach pojawiło się zaledwie 11 zawodników, w tym czterech juniorów. Trener Marcin Lijewski ledwo sklecił sensowny skład, a pomimo to zabrzanie długo utrzymywali kontakt z faworytami. Młodzież wsparła tych bardziej ogranych, m.in. Pawła Dudkowskiego i Krzysztofa Łyżwę, dobra zawody rozgrywał wciąż Paweł Krawczyk, dopiero w ostatnim kwadransie Łomża Vive pokazała swoją dominację.

- Jesteśmy w tak beznadziejnej sytuacji, że jedyne co możemy zrobić, to zostawić troski za sobą i patrzeć w przyszłość. Wyszli i grali bez kompleksów z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Mieliśmy dobre momentu, ale Łomża Vive kiedyś musiała pokazać pazur. Skończyło się 9 bramkami różnicy, ale wydaje mi się, że chłopaki zasłużyli na mniejszy wymiar porażki - ocenił na konferencji prasowej trener Lijewski.

W Kielcach zabrakło kontuzjowanych od dawna Krystiana Bondziora, Martina Galii i Adriana Kondratiuka. Po ME 2022 dołączył do nich Bartłomiej Bis. Chorzy są Damian Przytuła i Liubomir Ivanytsia, mniej poważne urazy leczą Jakub Skrzyniarz i Łukasz Gogola. Lijewski musiał postawić na juniorów Jakuba SladkowskiegoJakuba Szabata i Jakuba Kohrsa, zmiennikiem Pawła Kazimiera w bramce był 19-letni Dawid Szczelaszczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście

- Wiedziałem już kilka dni temu, że nie mamy szans na dobry wynik. Wystarczyło, że zobaczyłem stan kadrowy na treningu. Szkoda, że wszystko przyszło falą i nagle dopadła nas seria kontuzji. Mam nadzieję, że limit pecha już wykorzystaliśmy. Damian Przytuła zgłosił chęć do gry na zbiórce, ale wyglądał fatalnie i odesłałem go do domu. Podobna sytuacja z Ljubomirem Ivanytsią - wyjaśnił Lijewski.

Dla zdziesiątkowanego Górnika był to czwarty mecz w rundzie wiosennej i czwarty bez zwycięstwa. Po niedawnych porażkach z Chrobrym Głogów i Energą MKS-em Kalisz od zabrzan oddaliła się czwarta lokata w PGNiG Superlidze, choć jeszcze na koniec rundy jesiennej - po zwycięstwie z Azotami - w zasięgu pozostawał nawet brązowy medal. Dawno nikogo w kraju nie dopadła taka plaga nieszczęść jak zabrzan w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

ZOBACZ:
Kolejny krok Ostrovii do PGNiG Superligi
Świetne widowisko w Puławach

Komentarze (0)