Rozmowy braci Lijewskich przed meczem w Kielcach. Krzysztof docenił grę drużyny Marcina
Zawodnicy Łomży Vive Kielce pokonali Górnika Zabrze 37:28, jednak nie było to dla nich łatwe spotkanie. Jak przyznał Krzysztof Lijewski przyznał, że wiedział że rywale prowadzeni przez jego brata Marcina w końcu opadną z sił.
- Grali chłopacy na tyle, na ile starcza im sił. Wiedzieliśmy, że w końcu opadną z sił, bo trudno było utrzymać tempo przez całe spotkanie. Fajnie, że ostatnie minuty udało się wygrać z wysoką przewagą i podreperować wynik - dodał II trener Łomży Vive.
Prowadzony przez Marcina Lijewskiego Górnik Zabrze nie zagrał w Kielcach w optymalnym składzie. - Rozmawiałem z bratem przed meczem i nie załamywał rąk. Sam mówił, że nieszczęście jednego może być szczęściem drugiego i kilku chłopaków mniej znanych pokazało się dobrze. Zagrali dobre spotkanie i mogli się odpowiednio sprzedać, co zrobili. Grali bardzo długo, konsekwentnie w ataku pozycyjnym, doprowadzili do sytuacji rzutowych i ich precyzja była na wysokim poziomie. Dlatego wynik oscylował w okolicach remisu - ocenił Krzysztof Lijewski.
Takie spotkania bardziej budują drużynę niż łatwe zwycięstwa. - Im trudniej jest na boisku, tym na przyszłość możemy wyciągnąć najbardziej pozytywne wnioski. Ciężko się gra, gdy wygrywa się przed meczem i dopisuje się punkty przed meczem, a trzeba rozegrać spotkanie. Górnik pokazał się z bardzo dobrej strony i życzę im powodzenia w dalszej części rozgrywek - podsumował trener.
Sami kieleccy zawodnicy również byli pod wrażeniem postawy rywala. - Nie spodziewaliśmy się aż takiej walki z ich strony, chociaż przed meczem trener uprzedzał nas w szatni, byśmy ich nie lekceważyli. Może było to widać w I połowie i przez długi czas w II połowie. Zabrzanom nie zabrakło chęci do walki, ale sił, bo z taką liczbą zawodników nie można grać przez 60 minut na wysokim tempie. Nie był to dla nas najlepszy mecz, ale też nie najgorszy - przekazał po spotkaniu Cezary Surgiel.
Czytaj także:
Kluczowe zwycięstwo Sandra Spa Pogoni
Dobra gra Zagłębia nie przełożyła się na punkty