Wojna nerwów dla gospodarzy. Tarnowianie muszą się pilnować

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Grupy Azoty Unii
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Grupy Azoty Unii

Gwardia poprawiła nastroje opolskim kibicom. Przeciwko Grupie Azoty Unii zdołała w końcu odnieść cenne zwycięstwo. To była prawdziwa wojna nerwów. Miejscowi aż jedną trzecią meczu spędzili na ławce kar.

KPR Gwardia bardzo słabo zaczęła rozgrywki w PGNiG Superlidze Mężczyzn w 2022 roku. W 5 meczach tylko raz odniosła zwycięstwo. Została przy tym rozbita w Głogowie i ostatnio nie poradziła sobie z ostatnią w tabeli Stalą Mielec (28:32). Grupa Azoty Unia miała nieco lepszy bilans, ale w Opolu nie była faworytem.

Gospodarze zaczęli całkiem nieźle. Wyjątkiem była postawa ich obrotowego. Zanim upłynęło 60 sekund Jan Klimków zszedł po raz pierwszy na ławkę kar, a w 4. minucie był już zagrożony czerwonym kartonikiem. Sytuacja co najmniej niecodzienna na tym poziomie. Trzeba dodać, że arbitrzy z Rzeszowa mieli sporo pracy. Często przerywali to spotkanie, studząc głównie zapędy opolskich obrońców.

Nie popisywali się bramkarze obu drużyn. Ani Casper Liljestrand, ani Adam Malcher przez długi czas nie potrafili wyczuć intencji rzucającego. Sporo wnosił jeden z najbardziej doświadczonych, Przemysław Zadura. Po 18 minutach miał już 4 bramki na koncie (10:9). Gorzej, że niedługo potem i on po raz drugi został ukarany 2 minutami. Tym samym Gwardia miała już 3 zawodników zagrożonych czerwonymi kartkami. A była to dopiero 21. minuta rywalizacji. Rafał Kuptel miał spory ból głowy, choć jego zespół potrafił sobie z tym radzić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cóż to jest za miłość! Ziółek kwitnie przy narzeczonym

Trener miejscowych starał się dmuchać na zimne. Bardzo się złościł, gdy jeden z zagrożonych, Klimków, spóźnił się ze zmianą w obronie z kolegą. Przy dłuższej niedyspozycji Mateusza Jankowskiego miał być liderem na kole (ten ostatecznie zdołał powrócić na parkiet). W centralnej strefie ustawiał się Maciej Zarzycki. I całkiem dobrze to wyglądało. W 39. minucie goście przegrywali 16:20. Była to najwyższa przewaga jednej z drużyn w tych zawodach.

Opolanie ciągle jednak musieli mieć się na baczności. Coraz lepiej radził sobie po zmianie stron Aleksandr Buszkow. Zaczął w drugiej linii, ale rozrzucał się na skrzydle. To za jego sprawą w 47. Unia wróciła jeszcze do gry o pełną pulę (23:22). Od tamtej pory każdy scenariusz był możliwy, choć z lekkim wskazaniem na Gwardię. Gdyby tak Mateusz Morawski nie przekroczył linii pola bramkowego. Bardziej zawiedli inni: Buszkow, Wojciech Dadej czy Minocki, który w 59. minucie nie chwycił piłki. Zespół został ukarany trafieniem na pustą bramkę i przegraną w całych zawodach.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 19. kolejka:

KPR Gwardia Opole - Grupa Azoty Unia Tarnów 29:26 (16:13)

Gwardia: Ałaj, Malcher - Scisłowicz 5, Zarzycki 5, Klimków 2, Jankowski 2, Zadura 5, Mauer 6 (2/2), Milewski, Morawski 2, Kucharzyk, Monczka 2.
Karne: 2/2.
Kary: 18 min. (Klimków, Zadura, Kucharzyk - 4 min., Scisłowicz, Milewski, Monczka - 2 min.).

Grupa Azoty Unia: Liljestrand, Małecki - Wojdan 2, Sanek 1, Yoshida 1, Matsuura, Buszkow 7, Dadej 7 (4/4), Kużdeba 4 (2/2), Pinda, Kaźmierczak, Minocki 4, Kniaziew, Zahirović.
Karne: 6/6.
Kary: 6 min. (Wojdan, Sanek, Yoshida - 2 min.).

Sędziowie: Pelc, Pretzlaf (obaj z Rzeszowa).
Widzów: 1050.

Czytaj także:
--> Wyraźna zwyżka formy głogowian
--> Bardzo ciekawa opinia uznanego trenera

Komentarze (2)
avatar
handball11
12.03.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zastanawia mnie czy ten kto pisał ten artykuł oglądał mecz. Jak można napisać o Dadeju i Bushkovie, że zawiedli ?! Rzucili po 7 bramek dla swojego zespołu, gdzie z Opola nikt tyle nie rzucił… R Czytaj całość