Wielkie plany muszą poczekać. Niedoszła potęga zawiodła w lidze

Getty Images / Martin Rose / Staff / Na zdjęciu: Christian Berge, trener Kolstad
Getty Images / Martin Rose / Staff / Na zdjęciu: Christian Berge, trener Kolstad

Norweski klub Kolstad miał bardzo ambitne plany nie tylko w rodzimych rozgrywkach, lecz po wpadce na krajowym podwórku czekać go będzie sezon bez występów w europejskich pucharach. Chyba że pomocną dłoń wyciągnie EHF.

W tym artykule dowiesz się o:

Pod koniec zeszłego roku niczym grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o narodzinach nowej potęgi na europejskiej mapie piłki ręcznej. Mowa o norweskim Kolstad Handball, które potwierdziło już transfery dobrych zawodników, choć te najbardziej spektakularne nadejdą dopiero za rok. Obecnie w szeregach Kolstad ciężko szukać bowiem wielkich nazwisk, a w 18-osobowej kadrze zdecydowaną większość stanowią Norwegowie, lecz nie ci najbardziej znani - oni są bowiem w czołowych europejskich klubach. Na chwilę obecną jedyny zagraniczny zaciąg to trójka Duńczyków.

Od nowego sezonu do drużyny przychodzi trójka Norwegów - bramkarz Torbjorn Bergerud (GOG Handbold), obrotowy Magnus Gullerud (SG Flensburg-Handewitt) i rozgrywający Vetle Eck Aga (IK Savehof) oraz dwójka Islandczyków - prawoskrzydłowy Sigvaldi Gudjonsson (Łomża Vive Kielce) i rozgrywający Janus Dai Smarason (Frisch Auf Goeppingen). Norweski klub zaginał także parol na skrzydłowego THW Kiel Rune Dahmke, lecz ten pod koniec roku przedłużył kontrakt z mistrzem Niemiec do 30 czerwca 2024 roku. Drużyna z Trondheim planuje też ściągnąć obiecującego rozgrywającego Aalborga Nikolaja Laeso.

Z kolei na sezon 2023/24 potwierdzone są transfery trójki norweskich rozgrywających - Sandera Sagosena (THW Kiel), Gorana Johannessena i Magnusa Abelvika Roeda (obaj SG Flensburg-Handewitt). W kuluarach mówi się że do ekipy z Trondheim latem przyszłego roku mają także dołączyć Kent Robin Tonnesen (Pick Szeged), duński kołowy Henrik Toft Hansen (PSG) i Olafur Andres Gudmundsson (Montpellier).

ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru

Prowadzenie zespołu z Trondheim powierzono twórcy największych sukcesów reprezentacji Norwegii, Christianowi Berge, który dwukrotnie zdobył wicemistrzostwo świata w 2017 i 2019, dorzucając brązowy medal na mistrzostwach Europy w roku 2020. Kolstad po sezonie zasadniczym w lidze norweskiej zajął czwarte miejsce i nic nie zapowiadało tragedii. W 26 meczach zespół zdobył łącznie 32 punkty,mając na swoim koncie 15 zwycięstw, 2 remisy i 9 porażek co sprawiło, że w fazie play off na drodze stanął im piąty po sezonie zasadniczym zespół Naerbo.

Faworytem tej pary było Kolstad, lecz oba ćwierćfinałowe mecze pewnie padły łupem przeciwnika! Co więcej pierwszym meczu przed własną publicznością zespół Christiana Berge doznał dotkliwej porażki 26:34. W środowy wieczór Naerbo przypieczętowało awans wygrywając 29:23 i w całej serii 2:0. Pogromca Kolstad nie dość że będzie rywalizował o medale w lidze, to ma szanse na finał w europejskich pucharach - w najmniej prestiżowym Pucharze Europy (pierwszy mecz półfinałowy przegrany 27:30 z Drammen).

Plany klubu z Trondheim są ambitne - detronizacja Elverum i rywalizacja w elitarnej Lidze Mistrzów. Kolstad otrzymało jednak zimny prysznic na krajowym podwórku i teraz najprawdopodobniej będzie miało rok bez występów w europejskich pucharach - mocarstwowe zapędy będzie trzeba więc odłożyć na później. Ostatnią deską ratunku może być "dzika karta" którą co roku przyznaje EHF. W Lidze Mistrzów skorzystało na tym obecnym sezonie Elverum, a w Lidze Europejskiej greckie AEK Ateny.

Czytaj także:
Wymagające rywalki Polek na ME 2022
Ratunkowy transfer w Tarnowie. Wraca znany bramkarz

Komentarze (0)