W tym artykule dowiesz się o:
Hit kolejki w PGNiG Superlidze Kobiet nie zawiódł. Losy spotkania w Lubinie ważyły się do ostatnich sekund. Ostatecznie, po pięknym trafieniu Jaqueline Anastacio, spotkanie musiało przenieść się na siódmy metr i rozstrzygnąć w rzutach karnych.
W stolicy polskiej miedzi triumfowały zawodniczki MKS FunFloor Perła Lublin, dla których to trzecie zwycięstwo z MKS Zagłębiem Lubin w tym sezonie. - Mecz był bardzo zacięty i wyrównany. Ten remis a później rzuty karne mogły się bardzo podobać publiczności. Stworzyliśmy wspólnie bardzo dobre widowisko - powiedziała trenerka lubelskiego klubu, Monika Marzec.
- Chciałabym jeszcze dodać, że można do tego pochwalić sędziów boiskowych. Bardzo dobrze poprowadzony mecz, wynik niewypaczony w ani jedną, ani drugą stronę - zauważyła szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!
- Nie ma co ukrywać, dla nas był to bardzo ważny mecz. Nie do końca chodzi o to, że mamy szansę na złoto, tylko bardziej pod tym kątem, że chciałyśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Chciałyśmy trochę zamazać nasz zły obraz drużyny po poprzednich meczach przegranych jedną bramką. W Lubinie pokazałyśmy bardzo dobrą piłkę ręczną. Przede wszystkim sobie i kibicom, że naprawdę potrafimy grać i jesteśmy jedną drużyną - dodała skrzydłowa ekipy z Koziego Grodu, Daria Szynkaruk.
Do końca zmagań w PGNiG Superlidze Kobiet pozostały już tylko dwie kolejki, a MKS FunFloor Perła Lublin traci do liderek cztery punkty. Kwestia złota jest jeszcze nierozstrzygnięta, jednak lublinianki wciąż znajdują się w bardzo trudnym położeniu.
- Najważniejsze jest to, że potrafiłyśmy się podnieść po tych kilku spotkaniach. Przegrałyśmy trzy mecze jedną bramką i myślę, że to bardzo ważne dla nas, żeby pokazać nawet samym sobie, że potrafimy grać - zakończyła trener Monika Marzec.
---> Wielki talent na horyzoncie. Niebywały wyczyn nastolatka ---> Eurobud JKS Jarosław walczy o medal. Kolejny rywal na rozkładzie