W tym artykule dowiesz się o:
Bogdan Wenta to bez wątpienia najbardziej charyzmatyczny polski trener. Nawet, gdy jego zespół prowadzi różnicą dwudziestu bramek, szkoleniowiec nie potrafi spokojnie obserwować poczynań swojej drużyny. W polskiej lidze szczypiorniści z Kielc swoje pojedynki wygrywają zazwyczaj bardzo okazale, różnicą dziesięciu, dwudziestu czy nawet trzydziestu bramek. Tak było m.in. w ostatnim ligowym spotkaniu z NMC Powenem w Zabrzu. - Czasem brakuje koncentracji i skuteczności, bo obijamy trochę bramkarzy rywali - komentuje ligowej potyczki ze słabszymi rywalami opiekun mistrza Polski.
Rywalizacja pomiędzy Vive Targami Kielce a Orlen Wisłą Płock dostarcza kibicom i zawodnikom ogromnych emocji. Te udzielają się także szkoleniowcom, którzy nie zawsze z zimną krwią potrafią obserwować poczynania swojej drużyny zza linii bocznej. Tak było w przypadku finałowej konfrontacji z Nafciarzami w Kielcach, gdzie ucierpiała... chłodziarka do napojów. Trener Bogdan Wenta, gdy jego drużynie "nie idzie" ma dużo więcej powodów do frustracji.
Bogdan Wenta często udziela uwag prowadzonej przez siebie drużynie, kiedy ta broni dostępu do własnej bramki. Szkoleniowiec, przypomnijmy były doskonały piłkarz ręczny, zazwyczaj nie posługuje się tylko mową, lecz także żywiołowymi gestami, pokazuje obrońcom jak powinni się zachować w danej sytuacji. Gdy w końcowych minutach spotkania, wynik pojedynku jest wciąż sprawą otwartą Bogdan Wenta przy linii bocznej często bywa bardziej ruchliwi niż defensorzy, mając ochotę samemu wkroczyć na boisko i pomóc swojemu zespołowi.
Spotkania Ligi Mistrzów dostarczają trenerowi Bogdanowi Wencie jeszcze większych emocji niż pojedynki w rodzimej PGNiG Superlidze. Tu bowiem rywale są bardziej wymagający, a punkty cenniejsze. Emocje udzielają się zresztą nie tylko trenerowi, lecz także zawodnikom. Tak było w spotkaniu z MKB Veszprém, gdzie szkoleniowiec Vive Targów Kielce "starł" się z Urosem Zormanem, który wyraźnie chciał przejąć rolę Bogdana Wenty w zespole i w trudnym momencie pokierować grą Vive Targów Kielce. Charyzmatyczny szkoleniowiec nie pozwala jednak sobie na takie zachowania i niesubordynację.
Bogdan Wenta w ferworze walki często nie przebiera w środkach przekazując zawodnikom swoje uwagi podczas meczu. Tak też było w spotkaniu Ligi Mistrzów z Füchse Berlin. Niemiecki zespół był niezwykle wymagającym rywalem, trener Bogdan Wenta (tu z Urosem Zormanem) mocno motywował swoich graczy do walki. W pamiętnym spotkaniu z MMTS-em Kwidzyn (2010), szkoleniowiec zbyt sugestywnie przekazywał swoje uwagi Mateuszowi Zarembie, będąc wyraźnie niezadowolonym z błędów popełnianych przez zawodnika w decydującym fragmencie meczu.
Bogdan Wenta swoim zachowaniem przy linii bocznej często stara się wywrzeć presję na arbitrach. W ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów z Metalurgiem Skopje arbitrzy z Łotwy Zigmars Stolarovs i Renars Licis za zbyt impulsywne reakcje ukarali trenera najpierw żółtą kartką, a następnie karą dwóch minut. - Moja reakcja była niepotrzebna, osłabiłem drużynę, ale wszystkich nas ponosiły emocje. Na szczęście "Siwy" ładnie się znalazł na kole - komentował, gdy opadły emocje na łamach Echa Dnia.
Trener prowadząc reprezentację Polski miał jeszcze więcej okazji do zaznania ogromnej dawki adrenaliny. Podczas Euro 2012 szkoleniowiec wsławił się główkując piłkę w końcówce dramatycznego spotkania z Danią. Sędziowie za to zagranie ukarali zespół biało-czerwony dwuminutową karą. Arbitrzy w rozgrywkach międzynarodowych często bywają dla Wenty mniej pobłażliwi niż ligowi rozjemcy.
Gdy opadają już emocje Bogdan Wenta zawsze potrafi pokazać klasę, dziękując rywalom i sędziom za grę. Trener nie ma problemów, w przypadku porażki, z przyznaniem się do słabości. Tak było po ostatniej porażce w Orlen Arenie. - Przede wszystkim gratulacje dla drużyny z Płocka. Myślę, że z przebiegu spotkania na pewno Wisła była lepszym zespołem - mówił po ostatnim przegranym spotkaniu w Płocku szkoleniowiec Vive Targów Kielce.