W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Martin Galia (NMC Górnik Zabrze)
Golkiperzy z Zabrza całkowicie zdominowali październikowe siódemki. Najpierw dwukrotnie błysnął Mateusz Kornecki, a w Kaliszu kolegów uratował Martin Galia. Czech zmienił słabo spisującego się Korneckiego i udowodnił, że stosunkowo szybko doszedł do sprawności po operacji kolana. W drugim występie po powrocie bronił ze skutecznością 43 proc. (12/28), ale najważniejszymi paradami popisał się w serii karnych. Interwencje po rzutach Paulo Grozdka i Kamila Adamskiego zapewniły Górnikowi triumf po niespodziewanym thrillerze w Kaliszu.
Lewoskrzydłowy: Michał Czerwiński (Energa MKS Kalisz)
Czemu w ogóle doszło do horroru w końcówce? M.in. dlatego, że w barwach MKS-u znakomicie spisywał się Czerwiński. Skrzydłowy odpokutował niebieską kartkę z 6. kolejki i w pełni się za nią zrehabilitował. Świetna skuteczność przed przerwą wprowadziła duży niepokój w szeregach Górnika. Zabrzanie przez większość meczu gonili wynik, a zadanie utrudniał im Czerwiński, nieomylny z karnych. Ręka nie zadrżała mu również w serii "siódemek". Pomimo jego ośmiu bramek, MKS zdobył tylko punkt po porażce w karnych.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Dzieński i Anna Brożek. Ile zarabiają najlepsi wspinacze na świecie?
Lewy rozgrywający: Antoni Łangowski (KPR Gwardia Opole)
Na jego wielki występ trzeba było poczekać blisko 1,5 miesiąca. Początek sezonu miał przeciętny, by nie napisać słaby. Reprezentacyjny rozgrywający obudził się w Mielcu (28:39), ostrzeliwał bramkę z dystansu, siedmiokrotnie skutecznie. Musiał wziąć na siebie większy ciężar niż zwykle, bo z powodu kontuzji mięśnia łydki pauzował Kamil Mokrzki. Dobry znak przed meczami el. ME 2020.
Środkowy rozgrywający: Luka Cindrić (PGE VIVE Kielce)
Gdy Chorwat gra na swoim stałym poziomie, jest poza zasięgiem większości ligowych konkurentów, może nawet wszystkich. W "świętej wojnie" z Orlenem Wisłą Płock pokazał to, co zazwyczaj. Przyspieszał, dogrywał, w razie potrzeby rzucał (3/4). Z Cindriciem na parkiecie VIVE wypracowało olbrzymią przewagę. Po przerwie mógł odpoczywać, bo zwycięstwo nie było zagrożone ani na moment (31:24).
Prawy rozgrywający: Robert Orzechowski (MMTS Kwidzyn)
Właśnie dlatego były reprezentant wrócił do MMTS-u. W Kwidzynie wiedzieli, że pomimo dwóch lat na ławce Azotów Orzechowskiego nadal stać na świetne występy. Wcześniej bardziej w cieniu, za to z Pogonią (27:22) zagrał jak za dawnych lat, kiedy wypracował sobie markę jednego z najlepszych strzelców Superligi. MMTS-owi nie szło, a dzięki ośmiu bramkom brązowego medalisty MŚ 2015 udało się opanować sytuację.
Prawoskrzydłowy: Arkadiusz Moryto (PGE VIVE Kielce)
W październiku jest w takim "gazie", że moglibyśmy w ciemno wpisywać jego nazwisko. W 8. kolejce miał poważnego konkurenta, Patryk Mauer trafił dziewięć razy w Mielcu (9 bramek), ale ze względu na renomę przeciwnika wyżej oceniliśmy Morytę. W kielecko-płockiej potyczce nie pomylił się ani razu, nie dawał szans rywalom z rzutów karnych. Jego bilans z siódmego metra robi wrażenie (7/7), rzadko kiedy tyle razy udaje się zwieść bramkarza. Dziewięć goli pozwoliło mu jeszcze powiększyć przewagę w klasyfikacji strzelców.
Obrotowy: Damian Krzysztofik (Chrobry Głogów)
Po stronie Chrobrego więcej pochwał zebrał Rafał Stachera, ale bez bramek Krzysztofika nie byłoby sukcesu z Wybrzeżem (26:21). Obrotowy popisywał się efektownymi trafieniami, wykorzystał wszystkie swoje okazje (6/6), wykonywał dużo "czarnej" pracy przy próbach kolegów i drugi raz z rzędu trafił do siódemki. Podobnie jak cały zespół rozkręca się po nijakim początku.