W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Adam Borbely (Orlen Wisła Płock)
Przed tygodniem w tym miejscu zachwalaliśmy Morawskiego, który przekonał Xaviera Sabate i przestał wygrzewać trybuny. Węgier z kolei zbierał głównie niepochlebne opinie, także ze strony WP SportoweFakty, był uważany za pupila hiszpańskiego trenera. Krytyka podziałała na Madziara tak motywująco, że wygrał Wiśle dwa spotkania. Najbardziej wybawił Nafciarzy z tarapatów w Lidze Mistrzów, a dwa dni później uratował od klęski w Kwidzynie. Po przerwie zastopował MMTS, obronił m.in. dwa karne i zakończył mecz z 11 paradami. 35 proc. skuteczności to nie jest zachwycający wynik, za to Węgier w serii karnych zapracował na wyróżnienie. Odbił dwa rzuty i obronił Wiśle wymęczone zwycięstwo.
Równie dobrze moglibyśmy postawić na Adama Malchera, Martina Galię czy Bartosza Dudka. Każdy z nich zagrał na bardzo wysokim poziomie. Wybraliśmy jednak Borbelya, doceniając jego najlepszy tydzień w tym sezonie.
Lewoskrzydłowy: Piotr Swat (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski)
Skoro Swat rzucił Azotom Puławy 10 goli na 10 prób, to nie pozostawił nam wyboru. To był zdecydowanie najlepszy występ lewoskrzydłowego jak i całego Piotrkowianina, który po bardzo emocjonującym boju pokonał brązowych medalistów Superligi (32:31). Po spotkaniu jeden z bohaterów Piotrkowianina przyznał, że jego dorobek to zasługa całego zespołu. - Wszyscy zagraliśmy świetnie. Po prostu trafiało do mnie więcej piłek, w poprzednich meczach tego brakowało - skwitował.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Eksperci nie mają wątpliwości. On zawodzi najbardziej w kadrze Brzęczka
Lewy rozgrywający: Antoni Łangowski (KPR Gwardia Opole)
Kolejny bardzo udany występ reprezentanta Polski. Łangowski po raz trzeci w ciągu miesiąca załapał się do grona najlepszych. Ponownie był główną armatą Gwardii, rzucił siedem bramek i wyrobił swoją listopadową normę. Zupełnie nie przeszkadza mu niezaleczona kontuzja nadgarstka. Ze świetnym Malcherem i skutecznym Łangowskim opolanie wygrali szósty raz z rzędu, tym razem nie dali szans Zagłębiu Lubin (34:20).
Środkowy rozgrywający: Mariusz Jurkiewicz (PGE VIVE Kielce)
Nie trenował ponad dwa miesiące, dopiero niedawno wskoczył na wyższe obroty, a już wyróżnia się w Superlidze. Prawda jest taka, że 36-letni Jurkiewicz w dobrym zdrowiu to nadal czołowy polski środkowy. Z konieczności grywa też na lewej stronie, ale umieszczamy go na nominalnej pozycji. Ze Stalą zaczął bardzo efektownie, od kilku szybkich trafień. Uzbierał łącznie sześć goli i pomógł VIVE odnieść zwycięstwo z zaskakująco groźną Stalą Mielec (35:28). Obandażowany palec lewej ręki, pozbawiony czucia po pechowym zdarzeniu w czasie urlopu, nie stanowi dla niego przeszkody.
Prawy rozgrywający: Marek Szpera (Energa MKS Kalisz)
Nikt nie zaprzeczy, że kaliszanie zawodzą w tym sezonie, droga do play-off zrobiła się kręta. Najmniej zarzutów można mieć do zdecydowanego lidera zespołu. Szpera zrobił różnicę w Szczecinie. Wykorzystywał luki w obronie Pogoni, obsługiwał kolegów podaniami, sam był egzekutorem w wielu akcjach. Portowcom zaaplikował osiem goli na 10 rzutów i nakręcał grę Energi. Po wyrównanej potyczce MKS wygrał 28:25.
Prawoskrzydłowy: Blaż Janc (PGE VIVE Kielce)
Słoweniec trzyma wysoki poziom od początku sezonu, choć jest dość mocno eksploatowany. W zależności od potrzeby równie dobrze radzi sobie jako rozgrywający. Ze Stalą Mielec zagrał na skrzydle, bo przeziębiony Arkadiusz Moryto nie wstał z ławki. Janc wyprowadził pięć ciosów przed przerwą, dołożył trzy ważne gole w zaciętej drugiej połowie. Dzięki jego trafieniom VIVE odskoczyło od ambitnych rywali. Przy nazwisku Słoweńca zapisano osiem zdobyczy.
Obrotowy: Dawid Dawydzik (Zagłębie Lubin)
Zagłębie było zaskakująco bezradne w Opolu, Miedziowi odbili się od Adama Malchera. Przed przerwą większość bramek rzucił Dawydzik. Po przerwie dokładał kolejne trafienia, także z kontr. Nie pomylił się ani razu (7/7). Jako jeden z niewielu próbował postawić się Gwardii. Jego postawa w ataku jest o tyle niespodziewana, że przypięto do niego łatkę zawodnika stworzonego głównie do obrony, co jest dość krzywdzącą opinią. Jeszcze w pierwszoligowym Śląsku rzucał mnóstwo bramek.