W tym artykule dowiesz się o:
Rzucili wyzwanie potęgom
Żaden niemiecki klub nie rozwija się tak harmonijnie jak Melsungen. Zespół z niewielkiego miasteczka najpierw bez gwiazd w składzie wdarł się do czołówki Bundesligi. Potem oczekiwania poszły w górę, więc postawiono na głośniejsze nazwiska, ale nie te z czołówek serwisów. Melsungen stało się przystankiem dla reprezentantów Niemiec.
Ze składu można uzbierać praktycznie siódemkę kadry. Julius Kuehn w optymalnej formie to jeden z najgroźniejszych bombardierów Europy z lewego rozegrania. Kai Haefner od dawna nie oddaje miejsce na prawym rozegraniu reprezentacji, w 2016 roku okazał się czarnym koniem, który przed półfinałami dołączył do zespołu i wydatnie pomógł zdobyć złoto. Dowódcą bandy "Bad Boys" Dagura Sigurdssona był wtedy Finn Lemke, do tej pory podstawowy obrońca kadry. Na zgrupowaniach pojawiali się też mniej znani, Michael Allendorf i Yves Kunkel.
Polscy kibice akurat najbardziej kojarzą Tobiasa Reichmanna. Prawoskrzydłowy rozegrał w Kielcach sezon niemal idealny - 2016 rok kończył z mistrzostwem Polski i triumfem w Lidze Mistrzów. W styczniu z kadrą zdobył złoto ME, w sierpniu stał na trzecim stopniu olimpijskiego podium. W Kielcach zdecydowanie rozwinął się sportowo, ale ze względów osobistych wolał wrócić do Niemiec i wybrał ofertę Melsungen. W Bundeslidze sobie więcej niż przyzwoicie, ale ostatnio stracił miejsce w kadrze na MŚ 2019, po czym... ostentacyjnie wyjechał na wakacje.
Do coraz groźniejszej bandy za kilka miesięcy dołączy chimeryczny Silvio Heinevetter. Bramkarz reprezentacji i Fuechse Berlin to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych graczy w Bundeslidze, pod każdym względem. Atak na podium za rok? Jak najbardziej. Może już w tym roku uda się sięgnąć po medal, przecież na rozkładzie Magdeburg czy rewelacyjny Hannover. Melsungen jest aktualnie piąte z niewielką stratą do podium.
Starsi panowie dwaj
Najprzyjemniejsze wspomnienie kibiców Wisły Płock z ostatnich lat, czyli Bjerringbro-Silkeborg. Kilka miesięcy temu Nafciarze, ku zdziwieniu nawet największych optymistów, odrobili na wyjeździe znaczną stratę z własnego parkietu i w wielkim stylu awansowali do fazy TOP 16 Ligi Mistrzów.
Dwumecz pamięta większość zawodników, bo skład od tamtego czasu zmienił się nieznacznie. Wciąż wszystko w ryzach trzymają weterani - 39-letni na stare lata wrócił do Danii z Barcelony, zadziwia 41-letni Michael Knudsen, pamiętający jeszcze złoto z ME 2008. Obrotowi od dawna utrzymują się w topie i nawet pod koniec kariery nie stracili wiele ze swoich walorów.
Do tego "ulubieniec" kibiców rywali, Sebastian Skube. Słoweniec lubi dodawać sporo od siebie i nabiera sędziów na swoje aktorstwo. Jest przy tym świetnym środkowym, ale ostatnio w cieniu młodszego brata Stasa, ciągnącego wózek z napisem Vardar. Atomowym rzutem z daleka dysponuje wieżowiec Nikolaj Markussen, jeden z dwóch mistrzów świata 2019. Niedawno rozgrywającego łączono nawet z PSG. Tytuł ze stycznia 2019 ma w swoim dorobku także Johan a Plogv Hansen, który lada moment trafi do Bundesligi.
Przystanek dla będących w kryzysie
Kolejny ciekawy projekt, oparty o głośne nazwiska. René Toft Hansen, do niedawna czołowy obrotowy Bundesligi, próbuje odbudować się po nieudanym okresie w Veszprem. Borko Ristowski zwiedził pół Europy, ale w Portugalii najwidoczniej mu bardzo dobrze, bo został w stolicy na drugi sezon.
Petar Djordjić przesiadywał we Flensburgu na ławce, trochę zawodził w Mieszkowie, w Lizbonie odnalazł się w roli lidera. Po poważnych kontuzjach odradza się były mistrz świata i Europy, Kevynn Nyokas. W Portugalii nie boją się odważnych ruchów, niedawno ściągnęli do Europy pierwszego Angolczyka. Rome Hebo zabłysnął w trakcie MŚ 2019 i dostał kredyt zaufania od Benfiki.
Obiektywnie portugalski zespół chyba jako jedyny pozostaje w zasięgu Gwardzistów, choć to bardziej przekonanie oparte na dwumeczu sprzed dwóch lat, kiedy opolanie poradzili sobie z Benfiką, która wtedy akurat nie mogła pochwalić się takimi graczami.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]