Nie wszyscy dziennikarze mogli uczestniczyć w ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich. Żeby wejść na Stadion Olimpijski w Pjongczangu, oprócz akredytacji potrzebny był bilet. Liczba miejsc była mocno ograniczona, a Polski Komitet Olimpijski otrzymał tylko osiem wejściówek dla dziennikarzy z redakcji internetowych i prasowych.
Wejście na obiekt poprzedzała kontrola porównywalna z lotniskową. Skanowanie toreb i laptopów, kontrola policyjna z wykrywaczami metalu na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu są standardem na wszystkich obiektach olimpijskich - poza głównym centrum prasowym.
Niektórzy dziennikarze obawiali się silnego mrozu na trybunie prasowej. Organizatorzy postanowili o to zadbać. Wszyscy przedstawiciele mediów mogli odebrać pakiet z ciepłym kocem, płaszczem, a nawet ogrzewaczami do stóp i dłoni. Z takim zestawem spokojnie można było obejrzeć całą ceremonię.
W ceremonii wzięło udział 91 defilad z przedstawicielami krajów, które rywalizują w igrzyskach w Pjongczangu. Polskę reprezentowało 36 zawodników i 33 osoby współpracujące. Obecni byli m.in. bobsleiści, dwuboiści oraz przedstawiciele biathlonu, saneczkarstwa, narciarstwa alpejskiego, snowboardu, biegów narciarskich, łyżwiarstwa figurowego oraz łyżwiarstwa szybkiego i short tracku.
Chorążym naszej defilady był Zbigniew Bródka, który cztery lata temu niespodziewanie wywalczył złoty medal olimpijski w Soczi. W ekipie zabrakło biathlonistek i skoczków narciarskich, którzy już w sobotę będą rywalizowali w zawodach olimpijskich. - Od początku wiedzieliśmy, że nie będziemy uczestniczyć w ceremonii otwarcia igrzysk. Naszym priorytetem jest walka o medale. Wszystko, co może w tym przeszkodzić, trzeba skreślić - wyjaśniał polski skoczek narciarski Maciej Kot.
W trakcie defilady reprezentacji Polski na jednej z trybun dało się usłyszeć okrzyki "Polska". Dużo braw zebrali też rosyjscy sportowcy, którzy ze względu na dyskwalifikację ich kraju przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie mogą reprezentować Rosji i w Pjongczangu występują pod flagą olimpijską.
Niektórzy z nich mieli duży dylemat, czy startować w igrzyskach. Byli tacy, którzy twierdzili, że brak możliwości reprezentowania Rosji byłby dla nich upokorzeniem. Ci, którzy zdecydowali się na start w igrzyskach, zostali gorąco powitani przez kibiców na Stadionie Olimpijskim.
Na trybunach zasiadł prezydent Andrzej Duda i jego małżonka Agata Kornhauser-Duda. Pojawił się również minister sportu Witold Bańka. Największą uwagę przykuła jednak Kim Jo Dzong, siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una, która w symbolicznym geście uścisnęła dłoń prezydenta Korei Południowej, Moon Jae-ina.
Mimo wieloletniego podziału, konfliktu i wojny koreańskiej przedstawiciele obu państw poszli razem w defiladzie - pod wspólną flagą zjednoczonego Półwyspu Koreańskiego. Kilkanaście minut później w ramach części artystycznej odśpiewano piosenkę "Imagine" Johna Lehnona, czyli utwór o świecie bez podziałów, nienawiści i wojen.
- Sport ma niesamowitą moc łączenia ludzi i niesie nadzieję na pokój - powiedział Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich, Lee Hee-Beom.
Olbrzymie emocje wywołał moment zapalenia znicza olimpijskiego. Zaszczyt ten przypadł 28-letniej łyżwiarce figurowej z Korei Południowej, Kim Yu-Na. Niezwykle efektowne były fajerwerki, pokaz świateł, oprawa muzyczna i występy artystyczne. Podczas ceremonii organizatorzy pobili rekord świata w użyciu dronów. Użyli ich aż 1218.
Siedząc na trybunie prasowej można było poczuć atmosferę wielkiego wydarzenia w skali historycznej i globalnej. Jeszcze więcej wrażeń mieli reprezentanci Polski, którzy wzięli udział w uroczystej defiladzie. Po zawodach wymieniłem kilka zdań z reprezentantem Polski w narciarstwie alpejskim, Michałem Kłusakiem.
- Myślałem, że czekanie za kulisami będzie trwało dłużej, ale wszystko poszło sprawnie. Wyszliśmy na stadion po godzinie z lekkim hakiem. Uczestnictwo w otwarciu igrzysk to dla mnie spełnienie marzeń. Do tej pory mogłem oglądać je tylko w telewizji, a dzisiaj udało mi się machać do wszystkich ludzi przed telewizorami - relacjonował nasz najlepszy alpejczyk.
- Na stadionie panował mróz, ale emocje były tak silne, że mocno mnie rozgrzewały. Kulminacją wszystkiego było długo wyczekiwane zapalenie znicza olimpijskiego. Cudowne przeżycie! - dodał.
Teraz czas na kolejne cudowne przeżycia. Sportowe.
Michał Bugno z Pjongczangu
ZOBACZ WIDEO: "Ceremonia otwarcia igrzysk stała się symbolem marzenia o zjednoczeniu"