Z nieba do piekła. Tak najkrócej można opisać występ polskich skoczków w konkursie olimpijskim na skoczni normalnej w Pjongczangu. Po pierwszej serii Stefan Hula był bliski złotego medalu, ale ostatecznie zakończył zawody na piątym miejscu.
- Wszyscy w domu czujemy żal, ale ja jestem sportowcem od iluś lat, od urodzenia prawie. Wiem, że tak bywa - powiedział w rozmowie ze sport.pl Stefan Hula senior, ojciec zawodnika. - Oceniając na chłodno trzeba powiedzieć, że to jest świetny wynik. Tylko że oczywiście trudno o taką chłodną ocenę. Jest przykro, jest rozczarowanie. Cóż, nic na to nie poradzimy - dodał.
Brązowy medalista mistrzostw świata w kombinacji norweskiej z 1974 roku wierzy, że to co najlepsze dopiero przed synem. - W pierwszej serii Stefan pokazał, że potrafi być najlepszy z całej plejady świetnych skoczków i chociaż w finale trochę nie wytrzymał, to w Pjongczangu jeszcze będzie o co walczyć, jeszcze można wypaść lepiej - przyznał.
31-letniego zawodnika czekają jeszcze dwa olimpijskie starty. Najpierw w konkursie indywidualnym na dużej skoczni, a następnie w rywalizacji drużynowej.
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch: Konkurs był loteryjny. Organizatorzy trochę przegięli