Polska kadra skoczków narciarskich pod wodzą Stefana Horngachera osiągnęła niespotykany dotąd poziom. Cztery lata temu na igrzyskach olimpijskich w Soczi do medalu typowano jedynie Kamila Stocha. W Pjongczangu na podium stać każdego z Biało-Czerwonych, bo Dawid Kubacki i Stefan Hula w tym sezonie skaczą świetnie, a Maciej Kot w każdej chwili może odpalić. Na bardzo wysoki poziom sportowy na pewno wpływ mają zasady, które wprowadził austriacki szkoleniowiec.
Kilka sekretów zdradził Jakub Kot, czyli brat Macieja. Ekspert telewizyjny, a w przeszłości także skoczek ujawnił, że Horngacher wprowadził jasne zasady, którym wszyscy muszą się podporządkować.
- U Stefana jest reżim treningowy, ale też dotyczący całej otoczki. On mówi, że tak ma być i tyle. Nie ma dziennikarzy, to nie ma, odpoczywasz, to odpoczywasz, musisz się dostosować, robić wszystko tak, jak chce trener. Widzę, że dla Maćka Horngacher to guru. I bardzo dobrze, oby to się jak najdłużej utrzymywało - mówi Jakub Kot w rozmowie z portalem sport.pl.
W Pjongczangu grasuje wirus, który zaatakował już kilku sportowców. Horngacher przed pierwszymi zawodami olimpijskimi nie chciał ryzykować i nakazał swoim zawodnikom nie opuszczać pokojów.
ZOBACZ WIDEO Mocne słowa Adama Małysza o konkursie w Pjongczangu. "Ma pełne prawo, żeby tak powiedzieć"
- Kiedy rozmawiałem z Maćkiem dzień przed konkursem na skoczni normalnej, to usłyszałem, że oni siedzą w pokojach i mają absolutny zakaz poruszania się po wiosce olimpijskiej. Tam jest bardzo zimno, panują różne choroby, stąd zakaz wychodzenia. Nie ma, że tobie się nudzi, że chcesz coś porobić. Chłopakom nie wolno się zarazić, nawet bólu głowy nie mogą złapać, bo to by się później mogło odbić - opowiada Jakub Kot.
Austriacki trener wprowadził jeszcze jedną zasadę. Wiele mówi się o nowych butach, z których skoczkowie korzystają w Korei Południowej. Horngacher zakazał podopiecznym o tym rozmawiać.
- Maciek nic nie może powiedzieć. Widzę, że chciałby z bratem pogadać, ale nie będę go ciągnął za język. Wyczuwam to po nim od razu. Wiem, że Stefan powiedział, że nie można niczego ze sprzętu pokazywać, żadnych zdjęć robić- - przyznaje były skoczek.
Polacy jednak w pełni ufają swojemu szkoleniowcowi i jego metodom. Nikt nie narzeka na zakazy, a wszyscy są w niego wpatrzeni. Niektórzy nawet idą w jego ślady.
- Zapytałem Maćka, jak to było z tą gitarą, że zaczął się uczyć. Powiedział od razu, że to zasługa Horngachera. Stefan wziął na obóz gitarę i tak chłopaków zafascynował swoją grą, że Maciek i Piotrek postanowili też grać. Patrzą na niego jak na idola. I bardzo dobrze, tylko się cieszyć - zdradza starszy brat Kota.
koczkowie nie zdobyli jeszcze nic na tej Olimpiadzie więc poczekajmy z tymi uch,ach,bo może być tak że nic nie zdobędą,a wtedy sytuacja będzie t Czytaj całość