Jedynym zawodnikiem, który nie ukończył wtorkowej rywalizacji indywidualnej w kombinacji norweskiej był Wojciech Marusarz. Polski zawodnik zszedł z trasy po przebiegnięciu trzech kilometrów. Nie było to jednak spowodowane słabą dyspozycją Marusarza. Taką decyzję podjął trener reprezentacji Polski, Danny Winkelmann.
Szkoleniowiec argumentował to chęcią oszczędzenia Marusarza na rywalizację drużynową, w której Biało-Czerwoni celują w miejsce w pierwszej ósemce. - Zdecydowaliśmy się zachować ostrożność i nie ryzykować zdrowia Wojtka - mówił Winkelmann po zakończeniu rywalizacji.
Rozczarowany taką decyzją trenera był Marusarz, dla którego był to debiut na igrzyskach olimpijskich. Po swoim skoku 24-latek zajmował 39. pozycję. Choć nie miał szans na dobry wynik, to chciał ukończyć bieg.
- To wszystko po to, żeby oszczędzić się na rywalizację drużynową. Nie ukrywam, że rozczarowała mnie ta decyzja. Nie mogę tego przeboleć, bo igrzyska są po to, by walczyć do końca. Musiałem się jednak pogodzić z wolą trenera, choć duma mi na to nie pozwalała - stwierdził w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" reprezentant Polski.
Złoty medal wywalczył Niemiec Johannes Rydzek, który na finiszu wyprzedził swoich rodaków: Fabiana Riessle i Erika Frenzela. 25. miejsce zajął Szczepan Kupczak, Paweł Słowiok był 29., a Adam Cieślar sklasyfikowany został na 33. lokacie. Rywalizacja drużynowa kombinatorów norweskich zaplanowana jest na czwartek.
ZOBACZ WIDEO Dublet na przełamanie. Immobile dał wygraną Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]