Jest kandydatem do medalu. Tuż po igrzyskach zacznie karierę modela

Getty Images / Na zdjęciu: Ksawery Masiuk
Getty Images / Na zdjęciu: Ksawery Masiuk

Ksawery Masiuk jest jedną z większych nadziei na przerwanie 20-letniej serii bez olimpijskiego medalu w pływaniu. W eliminacji popłynął tak, by uniknąć "wychowawczej" rozmowy z Otylią Jędrzejczak. Do półfinału awansował z piątym czasem.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Od lat specjalizujesz się w pływaniu na 50 metrów stylem grzbietowym, ale tego dystansu nie ma w programie igrzysk. To oznacza, że mamy nie oczekiwać od ciebie walki o medal?

Ksawery Masiuk, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata w pływaniu na 50 m st. grzbietowym: Od dłuższego czasu przygotowuje się do startów na 100 metrów stylem grzbietowym, więc to nie jest tak, że jestem specjalistą tylko od 50 metrów. W ostatnich miesiącach przed igrzyskami tygodniowo pokonywałem na treningu nawet 60 kilometrów. Wychodziło średnio dziewięć treningów w wodzie i trzy na siłowni. Jestem gotowy, by powalczyć z najlepszymi.

Podczas tegorocznych mistrzostw świata w Dosze doszło do rozmowy wychowawczej Otylii Jędrzejczak z reprezentacją pływaków, a ponoć największe pretensje prezes PZP miała właśnie do ciebie. O co dokładnie poszło?

Faktycznie po nieudanych dla mnie eliminacjach na 100 metrów stylem grzbietowym byłem nawet na prywatnej rozmowie. Pani Otylia miała pewne uwagi i dość bezpośrednio je wyrażała.

Otylia Jędrzejczak potrafi być przerażająca?

Otylia jest dla nas wszystkich idolką i wielkim autorytetem. Nie jest więc łatwo rozmawiać z kimś takim, bo w trakcie rozmowy można się poczuć jak debiutant, który dostaje burę od Leo Messiego, że nie potrafi dobrze przyjąć piłki. Nie wspominam tej rozmowy zbyt dobrze, ale uznaję, że była przydatna.

ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Czas na igrzyska. Pierwsze treningi we Francji

Otylia po tamtej sytuacji przyznała, że część kadry się na nią obraziła. To prawda?

Nie wiem jak inni, ale ja faktycznie nie byłem w skowronkach po tej rozmowie. Dopiero z czasem zrozumiałem całą sytuację.

Jechałeś na tamte zawody z aspiracjami walki o medale, a nie przebrnąłeś nawet eliminacji. Co dokładnie stało się podczas mistrzostw świata, że poszło tak słabo?

To było dziwne, bo wychodząc na start nie czułem atmosfery tych zawodów. Nie poczułem rangi tego wydarzenia i wydawało mi się, że startuję na jakiś zawodach okręgowych. Po tamtej porażce byłem załamany i pierwszy raz od wielu lat płakałem. Po odpadnięciu długo żyłem w swoim świecie, bo byłem aż tak podłamany. To był najgorszy moment w karierze.

Aż tak to przeżywałeś?

Pamiętam, że rozmawiałem z rodzicami i brałem pod uwagę zakończenie kariery. Nie widziałem sensu mocnych treningów, skoro nie jestem w stanie awansować choćby do półfinału mistrzostw świata. Świat mi się zawalił. Trenerzy podnieśli mnie jednak na duchu.

Dość szybko się jednak pozbierałeś i kilka dni później zdobyłeś medal na 50 m stylem grzbietowym.

Dwa dni później w sztafecie uzyskałem czas, który w rywalizacji grzbiecistów na 100 metrów dałby mi srebrny medal. Okazało się więc, że byłem w dobrej formie, a jedyne czego mi brakowało, to odpowiednie nastawienie psychiczne. Ten start bardzo wiele mnie nauczył. Odrobiłem tę lekcję i obiecuję, że więcej to się nie powtórzy.

Jakie wnioski wyciągnąłeś z tamtej sytuacji?

Już wiem, że nigdy przed zawodami nie można skupiać się na myśleniu o medalu. Ja w Dosze nie wyszedłem jeszcze na bieg eliminacyjny, a w głowie rozgrywałem już walkę o medal. To mnie zgubiło.

Pływanie czeka na medal olimpijski już 20 lat. Czujesz na sobie sporą presję?

Oczywiście, że czuję to, bo cały czas rozmawia się tutaj o medalu. Od dwóch lat trochę się już nasłuchałem tego, że jestem nadzieją na kolejny medal olimpijski. Kolejne takie zapowiedzi nie robią na mnie aż tak dużego wrażenia. To będą moje pierwsze igrzyska, nie wiem czego się spodziewać, ale staram się po prostu dobrze bawić.

Obawiasz się, że znów powtórzy się historia, a podczas igrzysk pojawią się jacyś zupełnie nieznani pływacy z Chin, którzy nagle będą osiągać niesamowite wyniki?

Staram się nie patrzeć na innych, ale faktycznie pływanie ma to do siebie, że takie historie lubią się zdarzać.

Początkowo ogłosiłeś, że po igrzyskach w Paryżu zaczynasz studia w USA. Ostatnio jednak zmieniłeś decyzję. Dlaczego?

Doszedłem do wniosku, że skoro w Polsce jestem w stanie startować na najwyższym poziomie i cały czas robić progres, to nie ma sensu tego zmieniać. W samym środowisku była zresztą presja, bym został w kraju i skupił się tylko na karierze. W USA miałem studiować dietetykę na Uniwersytecie Północnej Karoliny.

Amerykanie obrazili się na ciebie za nagłą zmianę decyzji?

Początkowo zachowałem się głupio, bo choć we wrześniu zdecydowałem, że nie lecę, to dość długo nie dawałem im znać, że jednak odwołuję przylot. Długo się do nich nie odzywałem, bo nie wiedziałem, co napisać. Potem porozmawialiśmy i wyjaśniłem im wszystko, a oni zrozumieli. Z głównym trenerem tego uniwersytetu spotkałem się już kilka razy na zawodach i potwierdził, że jeśli tylko zmienię decyzję, to jestem u nich mile widziany.

To prawda, że po igrzyskach planujesz zająć się dodatkowo karierą w modellingu?

Faktycznie coś w tym jest. Wydaje mi się, ze to może być fajna odskocznia od pływania i sam jestem ciekawy, co z tego wyjdzie. Nie mam żadnej presji, ale przyznam, że interesuje się modą i lubię się stylowo ubierać. Może się to okazać ciekawym zajęciem. Jedna z agencji już się do mnie zgłosiła, ale ze względu na igrzyska zostawiliśmy to na później.

Większość pływaków chodzi w ubraniach sportowych, a ty ze swoimi szerokimi spodniami i koszulami dość mocno wyróżniasz się na ich tle. Skąd się u ciebie wzięło eksperymentowanie z ubiorem?

Już jako 14-latek miałem wielu znajomych, którzy interesowali się modą i to oni zarazili mnie tą pasją. Nie ubieram się jak każdy, ale można byłoby jeszcze poprawić mój styl. Problem w tym, że musiałbym dość znacznie zwiększyć budżet na ubrania, a jakoś nie jestem przekonany, by wydawać pięć tysięcy na buty.

Ile więc kosztuje twój najdroższy strój?

Staram się nie przesadzać, więc w szafie mam jedną parę butów za dwa tysiące złotych. Mam też jedną, czy dwie bluzy za około półtora tysiąca złotych. To jednak wyjątki, bo większość ubrań jest w normalnych cenach. Nie kolekcjonuję butów i w sumie mam może z siedem par.

Masz już jakiś pomysł na prezent dla siebie z okazji udanego wstępu w igrzyskach?

Marzą mi się buty Nike z kolaboracji z Travisem Scottem. Jak igrzyska będą udane, to wynagrodzę je sobie takim właśnie prezentem. Lubię styl hip-hopowy, więc to naturalny wybór.

W wieku 13 lat podjąłeś odważną decyzję o wyprowadzce z rodzinnego domu w Tarnowcu i przeprowadzce do Warszawy. Aż tak w siebie wierzyłeś?

Na naukę pływania poszedłem jako pięciolatek, a w klubie trenowałem w wieku ośmiu lat, ale poważnie za pływanie wziąłem się jako 11-latek. Od tamtego czasu trenuję dwa razy dziennie. Chwilę później miałem już myśli, że chcę się zająć tym w życiu. Z tego też powodu zdecydowaliśmy się, że warto rzucić wszystko w Tarnowcu i spróbować szansy w Warszawie w G8.

Jak wyglądał początek w nowym miejscu?

To było bardzo trudne doświadczenie. W Tarnowcu znałem wszystkich, a w Warszawie musiałem wszystko zaczynać od nowa, a jako, że nie jestem szczególnie otwartą osobą, to wszystko było dla mnie dość trudne. Od początku jednak i ja, i cała moja rodzina byliśmy przekonani, że warto dać sobie szansę. Zainspirował mnie jeden ze znajomych, który chwilę wcześniej wyjechał do Bydgoszczy, by spełniać marzenie o pilotowaniu wojskowych śmigłowców.

To prawda, że zacząłeś trenować pływanie, bo jeden z kolegów dokuczał ci na obozie karate?

To śmieszna historia, bo byliśmy małymi dziećmi. Dokuczaliśmy sobie, doszło do bójki, w efekcie której poprosiłem tatę, by zabrał mnie z obozu. Już nigdy nie wróciłem na zajęcia karate i wziąłem się za pływanie. Dziś faktycznie można powiedzieć, że ta sytuacja odmieniła moje życie i sprawiła, że dziś jestem na igrzyskach.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Słowa Babiarza wywołały burzę
Iga Świątek zachwycona ceremonią

Źródło artykułu: WP SportoweFakty