"Hipotermia, lęki, wizje jak z koszmaru". Dramatyczna relacja polskiego pływaka po ataku na rekord świata
Krzysztof Gajewski nie zdołał poprawić rekordu świata w pływaniu długodystansowym. Zamiast planowanych 170 km przepłynął 78,7 km. Wrocławianin wyjaśnia, że zrezygnował, bo zagrożone było jego zdrowie. Spróbuje ponownie za rok.
Wrocławianin wyjaśnił w mediach społecznościowych, dlaczego zdecydował się przerwać próbę. Zrobił to z troski o zdrowie. Zmagał się bowiem z hipotermią.
Zobacz także: Rekordu świata nie ma, jest rekord Polski. Krzysztof Gajewski przepłynął 78,7 km
"Najpierw uczucie chłodu, później pojawiają się dreszcze. Kolejny krok to halucynacje i lęki. Gdy po tym wszystkim nagle przestajesz czuć zimno to znak, że nie ma już żartów. Organizm przestaje się bronić. Wtedy właśnie na 78 kilometrze zapadła decyzja o przerwaniu płynięcia. Ostatnie 400 metrów do brzegu w tym stanie to wizje jak z koszmarów. Wychodzę na brzeg i zaczyna się walka o moje zdrowie" - napisał Krzysztof Gajewski.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny wyczyn Andrzeja Bargiela! Wbiegł na Wielką Krokiew w ZakopanemPływakowi natychmiast z pomocą pospieszyła ekipa ratunkowa. W załodze towarzyszącej dwóm śmiałkom byli m.in. lekarz Michał Starosolski oraz ratownicy Adam Hnatyszyn i Kordian Grzybek. "Gdyby nie oni, zamiast pisząc ten post, wylądowałbym w szpitalu" - dodał Gajewski.
Jednocześnie rekordzista Polski zapowiedział, że w przyszłym roku ponownie zmierzy się z najlepszym wynikiem na świecie. "Na 100 procent za rok. Rzadko kiedy w lipcu na Mazurach jest tak zimno" - napisał na Facebooku.
Zobacz także: Historyczny wyczyn polskiego pływaka. Leszek Naziemiec przepłynął kilometr na Antarktydzie