Szymon zginął w tragicznym wypadku, do którego doszło w październiku 2005 roku. Otylia prowadziła samochód. Do dramatu doszło, kiedy zaczęła wyprzedzać ciężarówkę. Nagle zobaczyła jadące z naprzeciwka auto i odbiła w lewo. Samochód zatrzymał się na drzewie.
Brat zginął, Jędrzejczak doznała poważnych obrażeń. Później przez lata unikała w mediach tematu wypadku. Teraz przerywa milczenie w książce "Otylia. Moja historia" Pawła Hochstima i Pawła Skraby, która 27 listopada ukaże się nakładem wydawnictwa SQN. Na jej łamach pojawi się także list, który trzykrotna medalistka olimpijska napisała do Szymona i pozwoliła nam opublikować przed premierą (pisownia oryginalna).
"Nie piszę tego dla Ciebie, lecz dla siebie. Ty znasz każdą moją myśl i wiesz, jak się obwiniam. Zastanawiam się, czy mogłam już wtedy, na stacji, dać Ci prowadzić. Byłam zmęczona, ale to ja zawsze prowadziłam do Płocka, tam się zmienialiśmy. Mogłam nie myśleć o innych, tylko o nas i iść na czołówkę. Ale naprawdę najodpowiedniejsze w tym momencie wydało mi się pole. Nie jestem rewelacyjnym kierowcą, jednak nikt się ze mną nie obawiał jeździć, również Ty. Wiem, że często zwracałam Ci uwagę, ale to dlatego, że jestem starsza, że się o Ciebie bałam. Bałam się, że kiedyś Cię zabraknie. Dziś jestem tutaj i próbuję się trzymać, ale nie wiem, co będzie dalej. Mam wrażenie, że mama mnie się boi, że mnie trochę odtrąca.
Byliśmy podobni, teraz to wyraźnie dostrzegam. Zawsze gdy ktoś zwracał nam na to uwagę, to mówiliśmy: "Nie, e tam". Ale jesteśmy. Jesteśmy jak jedna całość i tą całością już pozostaniemy. Brakuje mi Ciebie.
Jak mam sobie wybaczyć? Nie ma takiej możliwości. Wiem jedno: że gdyby nie rodzice, zginęłabym. Postaram się, postaram - powtarzam to cały czas. Co dalej będzie, nie wiem. Czy będę pływać?
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
Mama z tatą kładą nacisk na naukę. To, co cały czas powtarzałam Tobie, teraz sama słyszę non stop. Nie zaprzepaszczę studiów, nie muszą się obawiać. Ale ja też potrzebuję czasu, nie ucieknę teraz w książki, choć chyba właśnie tego by ode mnie oczekiwali. Wiesz, że zależało i zależy mi na nauce. Straciłam rok, raczej nie z lenistwa, Wychowaliśmy się w Kochłowicach i oboje z Szymkiem lubiliśmy tam wracać, zwyczajnie nie miałam innej możliwości. Wiem, że zawsze można walczyć, ale jak postudiuję rok dłużej, to nic się nie stanie. Ciebie cisnęłam, byś się przykładał i zaliczał w terminie. By było Ci łatwiej ode mnie.
Tamtego dnia skończyło się moje życie. Teraz muszę się nauczyć żyć od nowa. Zastanawiam się czasem, czy chciałbyś, bym dalej pływała, bo czy sama bym chciała - nie wiem. Czasem jestem pewna, że tak, czasem jednak się zastanawiam. To cały mój świat. Całe dotychczasowe życie spędziłam w basenie, zresztą tak samo jak Ty. Chciałabym udowodnić sobie i wszystkim, że potrafię zrobić to też jakby dla Ciebie. Tak jak mi się wydaje, zawsze byłeś ze mnie dumny. Taką mam nadzieję, tak czułam. Cieszyłeś się, jak wygrywałam, i podnosiłeś mnie na duchu, jak było mi ciężko. Byłeś przy mnie i mam nadzieję, że w jakimś sensie będziesz nadal. Wiem, że będziesz nad nami czuwał. Tak to sobie tłumaczę."