Robert Kubica rozpoczynał rywalizację w Rajdzie Sardynii z 18. numerem startowym. Przed Polakiem na trasę rajdu wyruszali zawodnicy kategorii WRC2, którzy w klasyfikacji generalnej mistrzostw są przed Kubicą. Kierowcy startowali w odstępie 60 sekund po kolejnym uczestniku. Według Kubicy było to zbyt mało czasu.
Krakowianin po zakończeniu większości odcinków specjalnych narzekał na ogromny kurz, który uniemożliwiał mu szybką, a co najważniejsze bezpieczną jazdę. Po zakończeniu zmagań w piątek, Kubica miał grozić organizatorom wycofaniem z rajdu, nawet mimo prowadzenia z blisko minutą przewagi.
- Musieliśmy to rozważyć - powiedział Kubica. - Gdybym miał w sobotę startować minutę po kolejnym zawodniku, zrezygnowałbym. Nie ma sensu ryzykować - to proste.
- Gdy startowałem w Formule 1, FIA wykonywała świetną robotę w kwestii bezpieczeństwa, ale to co zobaczyłem tutaj rozczarowało mnie. Wygląda na to, że nikt nie dba o kierowców.
- W pewnych momentach już nie tylko życie kierowców było zagrożone. Gdy jechaliśmy 20 sekund za (Seppem) Wiegandem, na drodze stali ludzie, którzy nie spodziewali się, że za chwilę się tam pojawimy - tłumaczył rozgoryczony Kubica.
Organizatorzy rajdu zapytani przez dziennikarzy serwisu Autosport o zbyt krótkie przerwy pomiędzy startami odparli, iż działają zgodnie z przepisami.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!