Były mistrz Polski miał wyłudzić 7 mln zł. Czeka na proces

Materiały prasowe / AKPA / Na zdjęciu: Leszek Kuzaj
Materiały prasowe / AKPA / Na zdjęciu: Leszek Kuzaj

Miał ruszyć w czerwcu, a nadal się nie rozpoczął. Proces Leszka Kuzaja przed Sądem Okręgowym w Krakowie przeciąga się już na samym starcie. Były rajdowy mistrz Polski oskarżony jest o oszustwa skarbowe przy obrocie luksusowymi samochodami.

W tym artykule dowiesz się o:

Sprawa Leszka Kuzaja (zgodził się na ujawnienie wizerunku) swój początek miała w grudniu 2021 roku. Wtedy legenda polskich rajdów została zatrzymana na polecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Kuzaj wraz z partnerami biznesowymi miał wykorzystywać przepisy unijne do kupowania za granicą samochodów klasy premium. Następnie auta trafiały do kraju, a ich wartość była obniżona o podatek VAT i akcyzę.

W całym procederze miano wykorzystywać fikcyjne podmioty gospodarcze, które wystawiały puste faktury VAT. Zdaniem śledczych, za sprawą tzw. słupów grupa kierowana przez Kuzaja mogła wyłudzić ok. 7 mln zł i usiłowała wyłudzić kolejne 4 mln zł.

Leszek Kuzaj czeka na proces

Kuzaj od początku twierdzi, że jest niewinny. "Przekazane mediom informacje są nierzetelne i część zarzucanych mi czynów wskazanych w komunikacie prasowym nie znajduje potwierdzenia w treści przedstawionych mi przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie zarzutów. O wniesionym akcie oskarżenia dowiedziałem się z komunikatu prasowego" - napisał czterokrotny mistrz Polski w oświadczeniu z lutego 2024 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Jest wulkanem energii! Dziewczyna Szpilki w szalonym tańcu

W międzyczasie sąd pozwolił, aby Kuzaj odpowiadał w procesie z wolnej stopy i zwolnił go z aresztu. Proces byłego kierowcy miał ruszyć w czerwcu, ale tak się nie stało. Najpierw na sali rozpraw zabrakło obrońcy byłego mistrza Polski, a później - mecenasa reprezentującego kolejnego z oskarżonych. Prowadzący sprawę sędzia zasugerował, że "oskarżeni poprzez nieobecność obrońców na dwóch dotychczasowych rozprawach próbują opóźnić przewód sądowy" i może to być ich celowa taktyka.

WP SportoweFakty dowiedziały się, że chociaż w kalendarzu mamy końcówkę października, to proces nadal nie ruszył. - Nieprawdą jest, że pan Kuzaj torpeduje proces sądowy - informuje nas Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie, która opóźnienie w sprawie tłumaczy "sprawami formalnymi".

Sędzia Górszczyk zwróciła uwagę na to, że w sprawie obok Kuzaja występuje aż 16 oskarżonych - to jego pracownicy oraz partnerzy biznesowi. - Każdemu z nich trzeba doręczyć odpis aktu oskarżenia oraz inne materiały, trzeba mieć potwierdzenie ich odbioru, aby była pewność, że zaznajomili się z ich treścią. Okazuje się, że ktoś czegoś nie odebrał i to ma wpływ na rozpoczęcie procesu. Czasem tak się zdarza, że dochodzi do perturbacji. Jest duża liczba oskarżonych, więc lepiej wszystko zrobić dobrze, aby później nie było problemów - dodaje.

Proces Kuzaja ruszy pod koniec listopada?

WP SportoweFakty dowiedziały się, że kolejny termin rozprawy ws. Leszka Kuzaja został wyznaczony na 28 listopada. Na ten dzień zaplanowano odczytanie aktu oskarżenia, co formalnie otworzy przewód sądowy. - Jest spora szansa, że właśnie wtedy proces się rozpocznie - komentuje sędzia Górszczyk. Z jej informacji wynika, że sąd ma już za sobą "wszystkie kwestie formalne i techniczne".

Były rajdowy mistrz Polski nie był obecny na rozprawach w czerwcu i nie musi się też pojawić na najbliższym posiedzeniu sądu w jego sprawie. - Takie jest jego prawo, to wynika z Kodeksu postępowania karnego - wyjaśnia sędzia z Sądu Okręgowego w Krakowie.

- Sąd uznał obecność oskarżonego za nieobowiązkową - dodaje sędzia Górszczyk. Jako że Kuzaj oskarżony jest o występki, nie musi pojawiać się osobiście na rozprawie i nie będzie karany za nieobecność. Wystarczy, że zjawi się jego obrońca. Dlatego, nawet jeśli pod koniec listopada legenda rajdów nie zjawi się w gmachu krakowskiego sądu, proces powinien ruszyć zgodnie z planem.

O co chodzi w sprawie Kuzaja?

- Oskarżony kategorycznie zaprzecza, aby w ramach niniejszej sprawy, albo jakiejkolwiek innej, funkcjonował w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. On stoi pod zarzutem założenia i kierowania tego rodzaju grupą, co jest w naszej ocenie, nawet w kontekście przytoczonego w sprawie materiału dowodowego, po prostu absurdalne - mówił w czerwcu mecenas Marcin Królikowski, obrońca Leszka Kuzaja.

Prokuratura obstaje jednak przy swoim. Z aktu oskarżenia wynika, że grupa kierowana przez Kuzaja miała uszczuplić dochody Skarbu Państwa o prawie 7 mln zł i narazić na straty blisko 3,8 mln zł.

Śledczy zarzucili Kuzajowi i jego wspólnikom, że mieli prać brudne pieniądze przy wykorzystaniu rachunków bankowych fikcyjnych firm, a także poświadczać nieprawdę w dokumentach funkcjonujących w obrocie gospodarczym. Fikcyjne podmioty, tzw. słupy, miano podstawić w licznych transakcjach dotyczących zakupu i sprzedaży samochodów.

Śledczy doliczyli się łącznie 30 tzw. słupów, które nie odprowadzały podatku VAT i należności akcyzowych w następstwie procederu, za który miał być odpowiedzialny Kuzaj wraz ze swoimi partnerami.

Ze śledztwa wynika, że fikcyjne podmioty mogły nabywać luksusowe samochody wyłącznie na papierze, po czym pojazdy miały trafiać do salonu Leszka Kuzaja albo spółki przez niego kontrolowanej. Byłemu rajdowcowi prokuratura zarzuca też oszustwa na szkodę banków i przywłaszczenie powierzonego mu samochodu marki Lamborghini Huracan o wartości 650 tys. zł

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty