- Niestety taki jest motorsport. Na czwartym oesie, kończącym pierwszą pętlę, opuściliśmy drogę na krótkim, lewym zakręcie. Analizujemy co się stało, bo auto nienaturalnie opuściło trasę na zewnątrz, a chyba nie było za szybko - powiedział świeżo po zdarzeniu, Jakub Brzeziński.
Mimo to, startująca w serii D-Mack Fiesta Trophy załoga będzie kontynuować zmagania w Rajdzie Portugalii. Przed wypadkiem zajmowała szóste miejsce w swojej klasyfikacji.
- Co nas nie zabije to nas wzmocni. Auto ma wgnieciony przód i kilka drobnych zniszczeń, na szczęście wszystko udało się naprawić. Jedziemy dalej zdobywać doświadczenie. To najlepszy moment na naukę - uważa Brzeziński.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC
Szutrowy? Rajd Portugalii nie należy do najłatwiejszych. Trudna, kamienista trasa i utrudniający widoczność kurz uprzykrzają życie nawet najbardziej doświadczonym kierowcom. Boleśnie przekonał się o tym Hayden Paddon, wicelider klasyfikacji generalnej WRC. Triumfator Rajdu Argentyny i jeden z faworytów mistrzostw świata dachował na piątym oesie, po czym jego auto stanęło płomieniach. Na szczęście załodze nic się nie stało. Wcześniej z trasy wypadł z kolei inny Polak, startujący w Junior WRC, Łukasz Pieniążek.
- Rajd zaczęliśmy spokojnym tempem, na pierwszym oesie wyprzedzaliśmy w kurzu auto startujące przed nami. Przy tak zniszczonej drodze sto razy myślałem, że zaraz złapiemy kapća. Znaleźć tempo, które nie spowoduje zniszczenia auta to podstawa i wielka nauka - uważa "Colin".