- Etap długi, meczący. Pierwsza część była bardzo ciężka, dużo fesz-feszu. Ciężko się w czymś takim jedzie, szczególnie między ciężarówkami. Trochę taki szok, bo widzieliśmy ciężarówkę Lopraisa na dachu. Znamy go dobrze, bo z nami trenował. Okazało się, że jego mechanik zasnął podczas jazdy i zjechał z drogi - opowiadał na mecie 9. etapu Adam Małysz. - Później ostatnie 100 kilometrów. Wszyscy twierdzili, że bardzo ciężkie będą wydmy, wysokie. Ale jechało mi się super, bez żadnych przygód. Ogólnie uważam odcinek za udany - dodał.
W identycznym tonie wypowiadał się na mecie Rafał Marton. - Ta pierwsza część, która miała być łatwa i o której nikt nie dyskutował, była potwornie trudna z uwagi na dziury i na fesz-fesz. Ostatnia część, której się obawialiśmy, czyli wydmy, poszła nam bardzo gładko, bez żadnych problemów, przejechaliśmy to z marszu. Wszystko
skończyło się szczęśliwie, ale odczuwamy trudy tego odcinka - przyznał.
Źródło: rmf24.pl