Do startu w niedzielnym etapie z powodu burzy piaskowej nie wystartowali motocykliści, natomiast kierowcy samochód wyjechali na trasę z opóźnieniem. Początkowo Krzysztof Hołowczyc prowadził po przejechaniu punktu pomiarowego, ale potem pojawiły się kłopoty. - Zaczynamy czuć na podjazdach, że coś ślizga się w napędach, MINI niechętnie pokonuje podjazdy pod większe wydmy, aż w końcu stajemy. Musimy się odkopywać. Niestety po podłożeniu sand-platów, dalej nie możemy się wygrzebać. Sprawdzamy co z autem, wygląda, że to coś w dyfrach - poinformował kierowca za pośrednictwem serwisu Facebook.com.
Po udzieleniu pomocy przez rosyjskiego zawodnika, Polak ruszył dalej, ale niestety strata do najlepszych była już duża. Po przejechaniu następnych kilometrów ponownie coś nie tak działo się z samochodem. - Sprawdzam jeszcze raz auto i znajduję usterkę, to ukręcony przegub półosi. A więc większość odcinka podróżowaliśmy "trójkołowcem"... Na mecie strata prawie dwie godziny.
- Marzenia o zwycięstwie rozprysnęły się już na pierwszym etapie. Spróbujmy powalczyć jeszcze o etapowe sukcesy, ale wyniku na Abu Dhabi Desert Challenge nie zrobimy -
zakończył "Hołek"
Dobrze spisali się Martin Kaczmarski i Bartłomiej Boba z Lotto Team, którzy zajęli doskonałe siódme miejsce.