Martin Kaczmarski: Omal nie dostałem zawału!

Martin Kaczmarski ukończył najdłuższy etap tegorocznego rajdu Dakra na 20. miejscu. Kierowca Lotto Team plasuje się na czternastej pozycji w klasyfikacji generalnej.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

- W środę po raz pierwszy od początku Dakaru poczułem poważne zmęczenie. Mam chyba pierwszy kryzys, ale to przecież w końcu musiało przyjść. W końcu spędziłem już ponad szesnaście godzin za kierownicą na Dakarowych odcinkach specjalnych - mówi Martin Kaczmarski, kierowca Lotto Team.

- Mimo to walka trwa i nie zapominam o tym, że moim celem jest meta. Dzień był bardzo trudny. Po pierwszym punkcie pomiaru miałem świetny, dziewiąty czas, ale niedługo potem przestrzeliłem zakręt i chcąc wrócić na trasę zakopałem się, tracąc sporo do rywali. Mam o to do siebie żal - dodaje Martin.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

- Do tego na mecie niemal dostałem zawału serca. Dotarła do mnie informacja, że ukarano mnie doliczoną niemal godziną czasu, co na szczęście okazało się błędem. Za fundowanie zawodnikom takich zawałów powinni przyznawać jakieś czasowe nagrody - śmieje się Kaczmarski.

Martin Kaczmarski ze swoim czasem znalazł się na 14. miejscu po czterech etapach rajdu, tracąc do lidera 1:48:38s. Taki czas daje mu pozycję trzeciego Polaka w klasyfikacji, cztery oczka pod Markiem Dąbrowskim i trzy miejsca wyżej niż Adam Małysz.

Rajd Dakar: Dobry występ polskich załóg. Nowy lider rajdu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×