Rafał Sonik: Oni zasługują na nagrodę fair play
Dwa odcinki specjalne po 100 km i rywalizacja od rana do zmroku. Potworny upał, wieczorem deszcz i zaduch, a do tego skomplikowana nawigacja - to był najtrudniejszy etap zdaniem organizatorów.
Andrzej Prochota
Pierwszy z dwóch odcinków specjalnych drugiego etapu przebiegał dla Rafała Sonika dość spokojnie, choć nie obyło się bez pomyłek. - Lokalni chcieli chyba poprawić trochę trasę i spychaczem zrobili fałszywe odnogi, które nie były zaznaczone w roadbooku. Trafiłem na jedną z nich zaledwie 5 km przed metą i mogło się to źle skończyć - relacjonował.
Wykończony Rafał Sonik na mecie / fot. Mateusz Szelc
To jednak nie był koniec przygód. Drugą próbę quadowcy rozpoczęli przed 18, ruszając w deszcz na oes, który miał być najtrudniejszy z całego rajdu. Po chwili przestało padać, ale zrobiło się wilgotno. - Gogle zaczęły mi parować, a że noszę soczewki, to musiałem je co chwilę ściągać. Trochę przez to spadło mi tempo, ale z drugiej strony suma moich błędów wyniosła maksymalnie cztery minuty, więc jestem bardzo zadowolony z tej części rywalizacji.
Po całym dniu ścigania zawodnicy udali się na zasłużony odpoczynek. - Jestem zmęczony - muszę wziąć gorący prysznic. A we wtorek etap maratoński - zapowiedział z uśmiechem Sonik.