Ten sezon jest dla Jakuba Piątka jednym wielkim koszmarem. W maju, podczas Rajdu Kataru miał poważny wypadek. Złamał kość udową, stracił kilka zębów i miał krwiaka mózgu. Występ w Rajdzie Dakar stanął pod dużym znakiem zapytania, ale motocyklista nie poddał się. Kiedy tylko odrzucił kule rozpoczął ostre treningi, zatrudnił sztab ludzi, od trenerów personalnych po dietetyków. Piątek w wyniku wypadku schudł siedem kilogramów, ale ciężka praca się opłaciła. Odbudował mięśnie, wypracował kondycję i był gotowy na Dakar 2017.
Kiedy wydawało się, że wreszcie wszystko idzie zgodnie z planem, pierwszego dnia Dakaru, podczas krótkiego odcinka specjalnego, mającego być tylko rozgrzewką przed prawdziwym ściganiem, Piątek zaliczył upadek.
- Wpadłem w koleinę, ścięło mnie i się przewróciłem. W ciągu sezonu, każdy motocyklista zalicza tysiące takich wywrotek. Byłem przekonany, że mam tylko wybity kciuk i nie będzie z tym żadnego problemu. Na biwaku udałem się do naszego szpitala polowego, aby mi nastawili palec. Lekarze zrobili prześwietlenie i okazało się, że mam złamaną dłoń. Kategorycznie zabronili dalszej jazdy - opowiada załamany Piątek.
- Ten sezon jest dla mnie koszmarny. Mam uczucie, jakby ktoś ciągle podkładał mi kłody pod nogi. Teraz siedzę i patrzę jak to wszystko wygląda z drugiej strony. Serce pęka. Staram się myśleć pozytywnie, ale pojawiają się też takie, jak "kto będzie chciał zawodnika, który nie dojeżdża do mety". Wiadomo, że w tym sporcie potrzebni są sponsorzy, a ja ten sezon mam ciężki - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Jakub Piątek: nawet nie miałem czasu, by coś udowodnić (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Piątek w czwartek opuszcza Amerykę Południową i przylatuje do Polski. We wtorek przejdzie operację kontuzjowanej ręki.
- Cały zespół jest podłamany moim wypadkiem, ale dalej jadą Adam Tomiczek i Jakub Przygoński. Niech cisną. Mi pozostaje trzymać za nich kciuki, aby ORLEN Team mimo wszystko dobrze wypadł na Dakarze 2017.