Jakub Przygoński należy do legend Rajdu Dakar. Polak na dobre zadomowił się w czołówce najlepszych kierowców terenowych świata, ale jak dotąd reprezentant Orlen Team ani razu nie meldował się na podium Dakaru. Kilkukrotnie był za to zaraz za "pudłem" i sam Przygoński żartuje nawet, że prześladuje go klątwa czwartej pozycji.
Po ósmym etapie Przygoński awansował na... czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar. Kierowca Orlen Team zawdzięcza to bardzo dobrej jeździe na trasie. - To było maksymalne tempo, na jakie było nas stać. Miękkie wydmy były bardzo dużym wyzwaniem - powiedział Polak po ukończeniu poniedziałkowego odcinka na ósmym miejscu.
- W pewnym momencie wyprzedziliśmy dwa zakopane samochody. Końcówka między kamienistymi górami była natomiast bardzo szybka. Wróciliśmy do dobrego tempa i jesteśmy zadowoleni - dodał Jakub Przygoński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Obecnie kierowca Orlen Team traci 35 minut do trzeciego w stawce Yazeeda Al-Rajhiego. Dlatego też wywalczenie podium nie będzie zadaniem łatwym, ale nie jest też niemożliwe. Przygoński musi unikać błędów aż do zakończenia imprezy i liczyć przy tym na potknięcie rywala.
Na podium w kategorii quadów awansował za to Kamil Wiśniewski. Kolejny z reprezentantów Orlen Team poprawę pozycji zawdzięcza bardzo szybkiej, ale przy tym rozważnej jeździe na poniedziałkowym etapie. - Około 80. kilometra zauważyłem, że schodzi mi powietrze z koła. Wiedziałem, że do mety zostało jeszcze 200-300 kilometrów, więc nie ryzykowałem. Zatrzymałem się, załatałem oponę i pognałem dalej - powiedział Wiśniewski.
- Poza tym jechało mi się bardzo dobrze. Odcinek oceniam pozytywnie, sporo długich prostych, dużo przyjemniej jazdy po wydmach. Szkoda, że rajd jest taki krótki, bo wydaje mi się, że zaczynam się rozpędzać - dodał polski quadowiec.
24. lokatę w całym rajdzie w kategorii motocyklistów utrzymał Maciej Giemza, który na poniedziałkowym etapie jechał równym tempem i zajął 19. miejsce. - To był długi odcinek, jeden z tych najbardziej wymagających. Do tankowania było bardzo technicznie, później natomiast szybciej. Starałem się utrzymać równe tempo na całej trasie. Pod koniec zaczął mi doskwierać nadgarstek i musiałem zwolnić - przekazał motocyklista Orlen Team.
Czytaj także:
W Ferrari polecą głowy? Rośnie presja we Włoszech
Nigdy więcej nie pojawi się w F1? Zaskakująca deklaracja mistrza