Na liście olimpijskich multimedalistów pływaków nie brakuje, gdyż to jedna z tych dyscyplin, w których mnogość rozgrywanych konkurencji sprzyja biciu rozmaitych rekordów. O ile np. specjaliści od rzutu młotem czy pchnięcia kulą mają na igrzyskach tylko jedną szansę, o tyle pływacy w przypadku wszechstronności mogą niesamowicie śrubować swoje osiągnięcia.
Michael Phelps przebił wyniki wszystkich wielkich poprzedników. Już w Atenach w 20014 roku jako nastolatek (ale nie debiutant - pierwszy olimpijski start zaliczył w wieku 15 lat już w Sydney) był o krok od wyrównania rekordu wszech czasów Marka Spitza - ostatecznie triumfował "tylko" sześć razy, podczas gdy Niemiec w 1972 roku był najlepszy siedmiokrotnie. Na poprawienie wyniku Spitza przyszło czekać do kolejnych igrzysk - w Pekinie Phelps raz po raz zwyciężał, łącznie dopisując do swojego dorobku aż osiem tytułów mistrza olimpijskiego.
ZOBACZ Oto tajemnica ciemnofioletowych plam na ciałach sportowców w Rio
Klamrą spinającą olimpijskie występy fenomenalnego pływaka miał być start w Londynie. Podczas brytyjskich igrzysk Amerykanin dzięki czterem kolejnym triumfom jeszcze bardziej umocnił się na pozycji numeru jeden w całej olimpijskiej historii z łącznym dorobkiem osiemnastu złotych medali. Właśnie wtedy wszystko wskazywało na to, że w zwycięski sposób Phelps pożegnał się nie tylko z igrzyskami, ale i ze sportem w ogóle, gdyż wkrótce po powrocie do USA ogłosił koniec kariery deklarując jednocześnie, że w jego przypadku nie ma mowy o wznowieniu startów.
Jak to jednak zwykle bywa, Amerykanin nie wytrwał zbyt długo w swoim postanowieniu. W Rio de Janeiro znów wskoczy do basenu i tym razem będzie to rzeczywiście pożegnanie - Phelps ma 31 lat i mierzyć się będzie głównie z wyraźnie młodszymi rywalami.
Podczas krajowych kwalifikacji w Ornaha był na tyle mocny, że zapewnił sobie występ w Brazylii w trzech indywidualnych konkurencjach, a zapewne dojdą do tego także trzy sztafety. Niewykluczone więc, że jego kosmiczne rekordy zostaną więc jeszcze bardziej poprawione i doprowadzone do poziomu jeszcze trudniejszego do osiągnięcia przez kogokolwiek.
ZOBACZ WIDEO Marcin Krukowski: Nie chodzi o wyniki, a o mocną głowę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}