26-latek wie, jak smakują sukcesy w najważniejszych wyścigach. Jeszcze w ubiegłym sezonie Kwiatkowski jeździł po szosie w tęczowej koszulce mistrza świata, zdobytej w Ponferradzie (2014). Wtedy w odniesieniu sukcesu pomógł mu między innymi Majka. Teraz zawodnik z Chełmży koledze się odwdzięczył.
- Brąz Rafała to kropka nad "i" pokazująca, jakie fajne lata dla polskiego kolarstwa mamy za sobą - mówi Kwiatkowski.
Biało-Czerwoni przed wyścigiem mieli rozpisane dwa scenariusze. - W pierwszym nie mamy nikogo w ucieczce i asekurujemy lidera do ostatniego podjazdu. W drugim mamy wysłannika w odjeździe, dzięki czemu Rafał w końcówce wyścigu może czuć się komfortowo - wyjaśnia nasz zawodnik. - Ja cały czas powtarzałem, że będąc w ucieczce poczekam na niego na szczycie przedostatniej góry i pomogę na zjeździe, bo to mój atut.
Plan udało się wykonać w stu procentach. - Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, na Rafała. Podczas wyścigu świetnie się uzupełnialiśmy. Rafał miał wsparcie Bodnara oraz Gołasia, a ja mogłem kontrolować sytuację. Majka był czujny, dzięki czemu na ostatnim zjeździe zaryzykowaliśmy i pognaliśmy razem z Włochami - mówi Kwiatkowski.
ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: przyszła pora na dorosłe bieganie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Do ostatniego wzniesienia nasz lider dojechał już bez kompana. Tam poradził sobie jednak znakomicie. Pokonał je razem z Vincenzo Nibalim oraz Sergio Henao, a gdy rywale upadli na zjeździe, samotnie pognał do mety. Dopiero kilometr przed "kreską" Majkę dopadli Greg Van Avermaet i Jakob Fuglsang. Zwyciężył ten pierwszy, Polak był trzeci.
- Pojechał jak prawdziwy mistrz - przyznaje Kwiatkowski. - W swoich najlepszych dniach byłbym w stanie powalczyć na takiej trasie o zwycięstwo. Teraz jestem dumny, że mogłem być częścią sukcesu. Przede mną jeszcze jazda indywidualna na czas. Będę tam miał przede wszystkim za zadanie rozpisać dobre międzyczasy dla Macieja Bodnara.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro