W medalowej drużynie - obok Majki - startowali Michał Gołaś, Maciej Bodnar oraz Michał Kwiatkowski. - Wszyscy wykonali znakomitą robotę - podkreśla Skarul. - W naszym zespole było po dwóch zawodników ze Sky i Tinkoffu, ale te biało-czerwone koszulki ich zjednoczyły. Przynależność klubowa nie miała znaczenia. To było czterech muszkieterów. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Majka dojechał do mety na trzeciej pozycji, choć jeszcze kilometr przed "kreską" był samotnym liderem. - Wierzę, że Polak jeszcze kiedyś będzie mistrzem olimpijskim. Michał i Rafał są mocni. Obaj na to zasługują - mówi prezes.
Skarul przyznaje, że oglądając sukces Polaka był wzruszony. - Z oczu poleciały mi łzy. Kiedy ostatni raz zdobywaliśmy olimpijski medal na szosie (1988, drużynowa jazda na czas - przyp. red.), Rafała nie było jeszcze na świecie - mówi.
Igrzyska w Rio dopiero się dla polskiego kolarstwa zaczynają. - Przed przylotem do Brazylii zapowiadałem, że liczymy na 5-6 miejsc punktowanych, które powinny zamienić się na jeden medal. On już jest. A mamy przecież jeszcze Kasię Niewiadomą, Maję Włoszczowską czy sprinterów na torze - wymienia Skarul. - Na pewno nie powiedzieliśmy tu ostatniego słowa.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Niewiadoma: Trzeba jechać mądrze i asekuracyjnie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}