Katarzyna Grzybowska przegrała z Koreanką. Teraz czas na wojnę z Japonią

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa /
PAP / Adam Warżawa /
zdjęcie autora artykułu

Katarzyna Grzybowska w drugiej rundzie turnieju tenisa stołowego na igrzyskach olimpijskich przegrała z Kim Song 0:4. Dla Polki rywalizacja w Rio de Janeiro wcale się jednak nie kończy. Za kilka dni poprowadzi naszą drużynę do boju u z Japonią.

Wynik sobotniego meczu Grzybowskiej z utalentowaną Koreanką nie do końca oddaje przebieg meczu. - Nawiązałam z nią walkę, rywalka była jednak niezwykle mocna - przyznaje nasza zawodniczka. - Nie spodziewałam się, że aż tak dobrze broni. Zawiesiła wysoko poprzeczkę. Robiłam, co mogłam, ale piłka ciągle wracała na moją połówkę. Może zabrakło trochę siły, aby przebić ją mocniej.

Grzybowska podkreśla, że nie boi się starć z Azjatkami. - Preferuję po prostu walkę z zawodniczkami atakującymi - wyjaśnia. - Wolę dynamiczną grę przy stole niż granie na obronę. Ja jestem zawodniczką, która ma trochę mniej siły. Muszę się napracować na wygranie każdego punktu. Teraz przynajmniej wiem, co mam do poprawienia.

Igrzyska dla Polki wcale się nie kończą. Czeka ją jeszcze turniej drużynowy, gdzie Biało-Czerwone zagrają z Japonią. - Będziemy walczyć, Azjatek się nie boimy - podkreśla Grzybowska. - Rywal na pewno jest w naszym zasięgu. Natalia Partyka podczas turnieju w Warszawie potrafiła pokonać szóstą na świecie Ishikawę, a jeżeli ona mogła, to możemy wszystkie trzy.

Niewykluczone, że 27-latka będzie zawodniczką, która poprowadzi naszą drużynę podczas boju z Azjatkami. - Jeżeli forma dopisze i będę w stanie gotowości, to dlaczego nie? Lubię rywalizować z zawodniczkami preferującymi szybką grę. Jestem gotowa, aby poprowadzić nasz zespół - mówi Grzybowska. 1/8 finału turnieju drużynowego odbędzie się w piątek.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->

ZOBACZ WIDEO Rafał Majka: Jestem bardzo szczęśliwy, chociaż ból jest duży (źródło TVP) LP

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (0)