Rio 2016: wielkim mistrzem jest tylko w basenie. Pokrętne losy Michaela Phelpsa

Michael Phelps wywalczył już w Rio de Janeiro złoty medal olimpijski w sztafecie 4x100 metrów stylem dowolnym. Łącznie ma na koncie aż 19 takich krążków. W basenie jest wielki, ale poza nim trafił na wroga, który go pokonał. Był nim alkohol.

Już za dziecka był bardzo aktywną osobą. Do tego stopnia, że zdiagnozowano u niego ADHD, czyli zespół nadpobudliwości ruchowej. Mama Debbie musiała skrupulatnie dbać między innymi o to, by Michael należycie przykładał się do szkolnych obowiązków. A przy okazji uznała, że umożliwienie mu nauki pływania będzie dobrym sposobem na ograniczenie jego nadmiernej aktywności.

Przeciwieństwa się przyciągają

Młodzieniec czuł się w basenie doskonale. Wodne środowisko było mu pisane. Postępy robił w zatrważająco szybkim tempie. Na pierwsze igrzyska olimpijskie pojechał już w 2000 roku. Podczas imprezy rozgrywanej w Sydney miał zaledwie 15 lat! Medalu jeszcze wtedy nie zdobył. Ale 5. miejsce, jakie zajął w finale wyścigu na 200 metrów stylem motylkowym zwiastowało, że w pływackim świecie pojawił się nowy, aczkolwiek jeszcze nieoszlifowany diament.

Jego trenerem już wtedy był Bob Bowman. Obaj panowie rozpoczęli współpracę, gdy Michael był 11-latkiem. I kontynuują ją aż do dziś, mimo że diametralnie różnią się charakterami. Szkoleniowiec jest przysłowiowym "rannym ptaszkiem", fanem muzyki klasycznej oraz człowiekiem z zasadami. Jego podopieczny lubi z kolei życie nocne, słucha hip-hopu, a w wolnym czasie zasiada do gier wideo. Stworzyli duet, który totalnie zdominował rywalizację na wszelkich możliwych frontach.

Z powodu różnicy temperamentów często zdarzało im się na siebie krzyczeć, lecz Phelps od zawsze otwarcie deklarował, że nie wyobraża sobie współpracy z innym trenerem niż Bowman. Nic dziwnego, skoro pod jego wodzą stał się absolutną gwiazdą wszystkich igrzysk olimpijskich w XXI wieku.

ZOBACZ WIDEO Michael Phelps zdobył dziewiętnasty złoty medal IO (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Sportowa hegemonia

Najbardziej spektakularnego wyczynu dokonał w 2008 roku w Pekinie. Brał wtedy udział w ośmiu wyścigach - 5 indywidualnych i 3 sztafetowych. Na dystansach 100, 200 i 400 metrów. Niezależnie od stylu i odległości, jaką miał akurat do pokonania, mknął przez wodę niczym torpeda. Aż dokonał niewiarygodnego wyczynu, zdobywając 8 złotych medali. Mark Spitz, 7-krotny mistrz olimpijski z Monachium, po 36 latach został odsunięty w cień przez swojego 23-letniego rodaka. Phelps oczarowywał już jednak świat znacznie wcześniej.

Człowiek, który w wieku niespełna 16 lat, podczas mistrzostw świata 2001, ustanowił swój pierwszy seniorski rekord świata, błyszczał już podczas igrzysk w Atenach (6 złotych i 2 brązowe medale). Z realizacji olimpijskiej misji wzorowo wywiązał się też osiem lat później, w 2012 roku w Londynie (4 złote i 2 srebrne krążki). Na chwilę obecną jest 19-krotnym mistrzem olimpijskim i 25-krotnym mistrzem świata na długim basenie. W sporcie osiągnął wszystko. Kiedy jednak wygasały światła reflektorów, upadał. Niejednokrotnie.

Starcie z wyniszczającym przeciwnikiem

Najtrudniejszy rywal czyhał na niego poza pływalnią. Po raz pierwszy Phelps przegrał z nim rywalizację kilka miesięcy po olimpijskich sukcesach w Atenach, kiedy jako 19-letni chłopak wsiadł do samochodu po imprezie u jednego ze swoich przyjaciół. Nie zatrzymał się przy znaku "stop". Miał pecha, że tuż obok czyhał akurat policyjny radiowóz. Natychmiast został przebadany alkomatem. Wróg odniósł pierwsze zwycięstwo. Nazywał się alkohol.

Michael otrzymał 18-miesięczny dozór policyjny i musiał zapłacić 250 dolarów grzywny. Tuż po zatrzymaniu trafił jednak do aresztu. Był przybity, ponieważ wiedział, że zawiódł wielu Amerykanów. Nie miał również pojęcia, jak spojrzy w oczy mamie. Publicznie zapewnił, że nigdy więcej nie popełni podobnego błędu. Słowa nie przełożyły się jednak na czyny. Drugie starcie z alkoholem było już znacznie bardziej bolesne.

Ponownie został złapany w stanie nietrzeźwości za kierownicą w 2014 roku. Po tym incydencie Amerykański Związek Pływacki nie miał dla niego litości. Phelps został zawieszony na 6 miesięcy i pozbawiony możliwości wzięcia udziału w mistrzostwach świata 2015. Prawdziwe problemy czekały na niego jednak w sądzie.

Wymagająca walka o powrót na szczyt

Wisiała nad nim realna groźba wylądowania w więzieniu. Przed stawieniem się na rozprawie poddał się 45-dniowej terapii dla Anonimowych Alkoholików. W rozmowie z sędzią Nathanem Bravermanem deklarował, że w tym czasie odkrył w sobie wiele nowych rzeczy.

Przeżywał bardzo trudny okres, ponieważ na dobre wpadł w alkoholowe sidła. Zdarzały mu się chwile, podczas których nie widział sensu dalszego życia. Braverman postanowił dać Michaelowi drugą szansę. Nałożył na niego wyrok rocznego więzienia w zawieszeniu na 18 miesięcy. Przez te półtora roku pływak nie mógł tknąć alkoholu i był zobowiązany kontynuować terapię.

Po wysłuchaniu tej decyzji w grudniu 2014 roku podjął wyzwanie, którego podstawowym celem było wyjście na prostą. W sporcie udało mu się wrócić na rywalizacji na najwyższym poziomie. Zakwalifikował się na igrzyska w Rio de Janeiro, a podczas ceremonii otwarcia otrzymał przywilej bycia chorążym amerykańskiej reprezentacji. Jeden złoty medal już wywalczył. Przed nim jeszcze trzy wyzwania indywidualne: wyścigi na 100 i 200 metrów stylem motylkowym oraz rywalizacja na 200 metrów w stylu dowolnym. I duża szansa na podreperowanie mocno zszarganego wizerunku.

Wiktor Gumiński

ZOBACZ WIDEO Jans-Ignacik i Kania: jesteśmy zawiedzione, ale dałyśmy z siebie wszystko (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (3)
avatar
pablo80 - RSKZ
8.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I tak nic o narkotykach?