- Największa zmiana, jaka zaszła w zespole od momentu objęcia go przez Raula Lozano, nastąpiła w sferze mentalnej i planie treningowym - deklarował w rozmowie z FIVB Mir Saeid Marouflakrani, rozgrywający i kapitan irańskiej kadry. Patrząc na doświadczenia z przeszłości, te pochwalne słowa skierowane pod adresem Argentyńczyka należy brać jednak z przymrużeniem oka.
Lozano pracuje bowiem w Iranie dopiero od kilku miesięcy. Najpierw wprowadził drużynę na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, a następnie mógł się spokojnie przyglądać swoim podopiecznym w Lidze Światowej. Na stanowisku szkoleniowca zastąpił Slobodana Kovaca. A warto pamiętać, że pierwsze miesiące współpracy Serba z Irańczykami również układały się korzystnie.
To właśnie pod jego wodzą zespół pokazał się z bardzo dobrej strony podczas sierpniowo-wrześniowych mistrzostw świata 2014. Zaczął go prowadzić w marcu, po tym, jak decyzję o powrocie do Argentyny ogłosił poprzedni selekcjoner Julio Velasco - ojciec tak ogromnego progresu Irańczyków. Na mundialu rozgrywanym w Polsce irańska ekipa zachwycała. Grała szybko, ładnie dla oka i, co najważniejsze, bardzo skutecznie.
W pokonanym polu pozostawiła takie marki jak Włochy, USA czy Serbia. W drodze do trzeciej rundy przeszła najtrudniejszą z możliwych ścieżek. Kiedy już jednak znalazła się w czołowej "szóstce", wszystko się posypało. Przegrała 0:3 z Niemcami i dwa pierwsze sety z Francją, zupełnie nie przypominając drużyny z poprzednich spotkań. Została wyeliminowana. Kovac po pewnym czasie odniósł się do postawy zawodników w tych meczach.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Łomacz: z każdym meczem chcemy grać lepiej (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Serb nie mógł odżałować, że jego podopiecznym bardziej zależało na sukcesie w igrzyskach azjatyckich niż wywalczeniu medalu mistrzostw świata. - W mojej opinii, ze względu na mentalność Irańczyków, niestety, nie udało nam się znaleźć wśród czterech najlepszych zespołów na świecie - podkreślał bez ogródek dla ossrb.org. Z ich skomplikowanymi osobowościami na dobre zderzył się jednak dopiero w 2015 roku.
Iran nie prezentował już w nim tak wysokiego poziomu. Nieszczególnie radził sobie w Lidze Światowej (6 zwycięstw, 6 porażek), ale prawdziwa katastrofa nastąpiła w Pucharze Świata. - Przede wszystkim musimy być bardziej skoncentrowani na porannych odprawach, gdzie jeszcze trener próbuje nam coś powiedzieć o naszym rywalu. Prawdziwym wyzwaniem dla Iranu są właśnie spotkania z drużynami, z którymi nigdy wcześniej nie graliśmy - podkreślał w trakcie mistrzostw świata Marouflakrani. Przez rok nie udało się Irańczykom wyciągnąć z tych słów właściwych wniosków.
Mimo że w Pucharze Świata nie było absolutnych debiutantów ani kopciuszków, mieli problemy z dźwiganiem presji faworyta poszczególnych spotkań. Przegrali 0:3 z takimi ekipami jak Australia i Kanada, ledwo wymęczyli wygraną 3:2 nad Japonią. W konfrontacjach z tuzami nie mieli właściwie nic do powiedzenia.
Kovacowi coraz częściej puszczały nerwy. Unosił się, krzyczał, używał wulgaryzmów. Nie mógł znieść widoku totalnie rozkojarzonych podopiecznych. Ale uwagi serbskiego trenera spływały po nich jak po kaczce. Władze irańskiego związku zauważyły, że stracił autorytet. I uznały, że czas na zmianę. W takich oto okolicznościach misję okiełznania drużyny powierzono Raulowi Lozano.
Pierwszy olimpijski sprawdzian zupełnie nie poszedł jednak po myśli Iranu. Zakończył się porażką 0:3 z Argentyną, prowadzoną przez Velasco. Kolejnym rywalem azjatyckiego zespołu w grupie B będą Polacy (9 sierpnia, godz. 22:05 czasu polskiego). I tym razem to Lozano stanie przed szansą pokonania reprezentacji, którą prowadził w latach 2005-2008. Występ w igrzyskach pokaże, czy udało mu się przynajmniej częściowo przywrócić Irańczyków na właściwe tory.