Nieudany olimpijski debiut Jerzego Janowicza. "Po takim meczu boli wszystko"

Jerzy Janowicz przegrał z Gillesem Mullerem w 1. rundzie olimpijskiego turnieju singlistów. Dla Polaka był to powrót do tenisa po ponad siedmiomiesięcznej przerwie. - Cieszę się chociaż z tego, że zagrałem dobry mecz - powiedział nasz zawodnik.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
PAP/EPA / EPA/LYNN BO BO

Mecz Janowicza rozpoczął się z 1,5-godzinnym opóźnieniem spowodowanym porywistym wiatrem, który uniemożliwiał rozgrywanie spotkań na zewnętrznych kortach olimpijskiego kompleksu tenisa. Pojedynek z Luksemburczykiem zaczął dobrze i pierwszą partię wygrał 7:5, potem było już jednak gorzej.

W drugim secie dominował Mueller (przegrana Janowicza 1:6), a zacięta trzecia partia zakończyła się tie-breakiem. W nim początkowo przewagę miał Janowicz, ale Muller odrobił straty i to on jako pierwszy miał meczbola. Później piłki meczowe miał Polak, nie zdołał ich jednak wykorzystać. Wreszcie spotkanie na swoją korzyść rozstrzygnął tenisista z Luksemburga, wygrywając 12:10.

Półfinalista Wimbledonu 2013 mimo porażki zaprezentował całkiem dobry tenis. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak długo leczył kontuzję. Janowicz pokazał waleczność, był też całkiem opanowany w nerwowych sytuacjach, choć oczywiście kilka razy kierował pewne uwagi do prowadzącej mecz sędzi.

Po spotkaniu Janowicz chwalił swojego przeciwnika, cieszył się też, że w końcu udało mu się wrócić do gry. - Obaj walczyliśmy o każdą piłkę, Gilles, który był oczywistym faworytem tego meczu, pokazał się z bardzo dobrej strony. Jest świetnym zawodnikiem, ma bardzo dobry serwis, jest leworęczny, a ja nie grałem z mańkutem od prawie roku. Mimo wszystko byłem naprawdę blisko zwycięstwa - mówił Polak.

ZOBACZ WIDEO Kolarstwo – wyścig Elity kobiet: koszmarny wypadek Annemiek Van Vleuten (źródło TVP) Kolarstwo – wyścig Elity kobiet: koszmarny wypadek Annemiek Van Vleuten

- Bardzo zależało mi na tym występie. Za mną trudny czas. Lekarze nie dawali mi zbyt wielkich szans na powrót do tenisa. Udało mi się jednak pozbierać. Gilles w przeciwieństwie do mnie jest ograny. Ja wróciłem po naprawdę ciężkim okresie w moim życiu i cieszę się chociaż z tego, że udało mi się zagrać dobre spotkanie - dodał zawodnik, który trzy lata temu zajmował 14. miejsce w rankingu ATP.

- Choć warunki były bardzo ciężkie, graliśmy dobry tenis. Na tej stronie kortu, na której grało się z wiatrem, było zdecydowanie łatwiej. Mecz był ciężki mentalnie, bo wiedzieliśmy, że każde przełamanie jest na wagę złota. Wiało non stop więc musieliśmy zachowywać koncentrację przy każdej pojedynczej piłce. Jeśli chodzi o tie-breaka trzeciego seta, nie mogę sobie nic zarzucić. Przy piłce meczowej Gilles zagrał dobry pierwszy serwis, ja odpowiedziałem super returnem w 3/4 kortu, ale on zakończył mecz odwrotnym forhendem najwyższej klasy. W całym meczu zagrał może dwie takie piłki - opowiadał Janowicz.

Pierwszy mecz od stycznia tego roku był dla Polaka nie lada wyzwaniem - trwał aż dwie i pół godziny i zmusił 25-letniego łodzianina do dużego wysiłku. - Czy czułem ból? Nie, ale wiadomo, że kiedy nie gra się przez ponad siedem miesięcy i potem od razu pierwsze spotkanie trwa dwie i pół godziny, to po nim boli już wszystko.
Po pożegnaniu z igrzyskami Jerzy Janowicz wraca do Europy. - Zagram w jednym challengerze i będę przygotowywał się do US Open - powiedział.

Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro

ZOBACZ WIDEO Polacy faworytami nie są, ale nie można ich lekceważyć (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×